Pages

Sunday, June 16, 2013

Róża Pietrusińska: Lulu

“Miau!”, Lulu kopnęła kamyk do małego jeziorka.
Pròbowała złapać rybę. Złapała karpia. “Mm, dobrze wyglada”.
Lulu zjadła szybciutko, żeby inne zwierzęta nie przyszły.
Liznęła się i poszła w drogę.
Zaczęło padać. Lulu byla takim kotem, ktòry lubi wodę,
więc się nie schowała. “Muszę poszukać lasu. Tam będę mogła
zrobić sobie małe miejsce do spania”, pomyślała. Popatrzyła w
wodę. Zobaczyła czarnego kota, z białymi łapami. Lulu miala
dar. Ona ….
Chlup!! Mały chłopiec wskoczył do kałuży. “Mama! Kot!”pisnał.
Lulu pobiegła na tył budynku, skoczyła i… latała...
Pędziła, aż zobaczyła las i wyladowała na drzewie.
Przestało padać. Lulu zwinęła się w kłębek i zasnęła. Aaaa!
Obudziła się i zeskoczyła z drzewa na ziemię.
Latanie bylo jej darem. Jej mama umiała latać, i jej brat
też, ale mama niechcacy weszła pod pociag i pociag ja rozjechał.
Lulu brat nazywał się Mak. Nie wiedziała gdzie jest Mak, bo
ludzie go złapali i zabrali.
Lulu poruszyła uszami, ktòre coś słyszały. Lulu wdrapała
się na drzewo i czekała. “Hau! Hau!” piesek biegł za wiewiórka.
Kiedy pobiegli, Lulu zeskoczyla z drzewa i zaczeła się lizać.
Czuła, że coś jest w trawie. Powachała. Zajac! pomyślała. Zaczęła
cichutko podchodzić do zajaca. Łaps! Drugie śniadanie jest
tutaj! Zadowolona, zjadła go i poszła dalej.
Lulu mało latała, bo chciała żeby wszyscy myśleli, że jest
normalnym kotem. Na razie chciała znaleźć Maka. Ale gdzie on
może być?
Zobaczyła 6 śmietników, które stały razem. To był bar dla
kotów. Tutaj pracowała jej koleżanka Mysia. Lulu weszła do
baru. Była głośna muzyka, i dużo kotów. “Lulu!” Mysia pobiegła
do Lulu. Była brazowa i miała pomarańczowe oczy.
“Cześć!”, powiedziała Lulu.
“Coś chcesz do jedzenia?”, spytała się.
“Nie, dziekuję”.
“Czy widziałaś Maka?”
“Nie”, odpowiedziała Mysia.
Właśnie wtedy przyszedł kierownik baru. Nazywał się Lenek.
“Mysia!” krzyknał.
“Chodź tu!” Mysia się odwróciła i pociagnęła Lulu za łapę.
“Chodź, pomożesz mi!” Lulu pobiegła za nia.
Kiedy przyszli do kuchni, Lenek powiedział, żeby znalazły
jedzenie do baru. Lulu i Mysia zaczęły szukać jedzenia.
“No i co, ciagle go szukasz?”, spytała się Mysia. “Tak, ale nie
mogę go znaleźć.” odpowiedziała Lulu.
“Hmmm, Lulu, wczoraj taki czarny kot w płaszczu wszedł do
baru. Widziałam, że miał biała kropkę na prawej nodze.” Mysia
popatrzyła na Lulu. Mak tak wyglada, ale nie nosi plaszcza,
pomyślala Lulu.
“Czy coś mòwił?” spytała się.
“Powiedział, że szuka swojej siostry, ale nie powiedzial jak się
nazywa. Powiedzial też, że idzie do lasu Has. A jak wyszedł, to
odleciał!”
“To musi być mój brat!” krzyknęła Lulu. Dała Mysi jedzenie,
ktòre znalazła i poleciała do lasu Has.
Wyladowała na drzewie. Zaraz potem, zobaczyla coś
czarnego w powietrzu. Poleciała w stronę tego czegoś…
“Mak, czy to ty?” spytała się. To coś się zatrzymało, a potem
odwrociło. To był Mak! “Lulu!”
Mak pędził jak rakieta i wleciał na Lulu.
“Gdzie ty byłeś?” Lulu się spytała.
“Szukałem ciebie!” Mak powiedział.
“Znalazłem miejsce dla nas do mieszkania. Chodź!” Lulu zaczęła
lecieć za bratem. Dolecieli do wielkiego głazu. Mak wszedł do
małej dziurki. Lulu zastanawiała się czy wejść.
“Nie bój się,” powiedział Mak. Lulu weszła do środka. Były tam
kwiaty i drzewko. Leżało siano zamiast łòżek i było też jeziorko.
“Ojej!” wykrzyknęła Lulu.
“Podoba ci się?” spytał się Mak.
“Tak!” Lulu pobiegła do jeziorka i zaczeła pić.
“Ałuuuuuuuuu!”
“Co to było?” Lulu zmarzła.
“To wilki. Badź cicho.”
“Chcę je zobaczyć.” Lulu powoli szła do dziury. “Co?!” Mak
głośno szepnał. Ale Lulu już poleciała.
“Gdzie one sa?” spytała siebie sama.
“Aha!”
Było ich przynajmniej piętnaście. Wyladowała na ziemi za
drzewem.
“Jestem głodny,” zajęczał czerwony wilk.
“Wszyscy jesteśmy!” warknał szef.
“Czuję zapach…. kota!”
“O nie,” Lulu się zmartwiła.
“Kot… jest… tam!” wilk z duża ilościa blizn wskazał w stronę
Lulu. “Hisss!” Lulu wystrzeliła na drzewo, aż jej futro
zafalowało.
“Za nia!” wykrzyknał szef.
“Hał! Hał!” wszystkie wilki zaczęły pędzić za nia. “Czas na plan
B.” Lulu wyladowała na trawie i zaczęła biec szybciej prosto na
drzewo. Zamiast uderzyć w drzewo to szybko się na nie
wdrapała i patrzyła co się dzieje na dole. Najpierw szef wpadł na
drzewo. Potem po kolei wszystkie wilki. Lulu odleciała.
Pomyślała, że wolałaby wędrować dookoła swiata niż
mieszkać w jednym miejscu. Poleciała do Maka.
“Nie chcę tu mieszkać. Wolę wędrować,” powiedziała Lulu.
“Dobrze,” powiedział Mak.
“Pa!” Lulu wyszła z domu brata.
“Ciekawa jestem co się teraz wydarzy,” uśmiechnęła się.

O autorce
Róża Pietrusińska chodzi do 4-tej klasy w szkole podstawowej
imienia Samantha Smith w Sammamish, gdzie również mieszka.
Bardzo interesuje się psami i chciałaby mieć swojego psa. Róża
dużo czyta i uczy się grać na pianinie.

No comments:

Post a Comment