Pages

Thursday, December 6, 2012

Próba Jasełek


Jasełka organizowane przez uczniów naszej szkoły odbedą się już 8 grudnia. W szkole odbywały się próby i dzieci dały z siebie wszystko. Pięknie nauczyły się swoich ról i śpiewania kolęd przy akompaniamencie gitary. Największe wrażenie zrobiło na nas to jak pięknie Cichą noc zaśpiewały z klas Polish as a Second Language. Przecież niektórzy rozpoczęli naukę w szkole kilka tygodni temu!!!!!!  Nikt by się nie domyślił słuchając ich śpiewu! Mamy nadzieję, że dopisze nam publiczność i w miłej, świątecznej atmosferze rozpoczniemy okres świąteczny. No i mamy nadzieję, że dojedzie do nas Mikołaj! Wszak byliśmy bardzo grzeczni!!!!!


Po próbie mieliśmy też tradycyjne Mikołajki, w których rozdawaliśmy prezenty osobom, które wylosowaliśmy wcześniej. Było wiele radości, bo kto by się nie cieszył z prezentu? 


 A na lekcji w piątej klasie, uczniowie rozmawiali o darach Mikołaja - jakie dary od świętego Mikołaja byłyby potrzebne dzisiejszemu światu? Jakich darów Ty potrzebujesz najbardziej?

A.: Mikołaj mógłby dać ludziom spokój, świat bez wojen i żeby ludzie nie byli głodni. I żeby nie było zwierzątek w schroniskach, tylko w domach. Ja chciałbym dostać nowy aparat cyfrowy, który jest wodoodporny. Chcę też nowego Ipada i dużą kolejkę elektryczną.

J.: Świat od świętego Mikołaja potrzebuje miłości, radości, pokoju i aby ludzie nauczyli się oszczędzać wodę i drzewa. Chciałabym, aby biedni ludzie dostali to, co im najbardziej potrzebne do życia. Ja od świętego Mikołaja nic nie potrzebuje. Mam rodzinę, która mnie kocha, pomaga mi i dba o mnie. 

R.: Dzisiejszemu światu Mikołaj mógłby podarować dużo jedzenia, żeby nikt nie był głodny. Mikołaj mógłby sprawić, żeby wszyscy mieli dom i ciepłe ubranie na zimę. Mikołaj mógłby też uczynić, żeby wszystkie dzieci mogły się uczyć i mieć przyjaciół. Chciałabym dostać od świętego Mikołaja dużo książek do czytania.



Wednesday, November 28, 2012

Andrzejki/Katarzynki

O andrzejkach i katarzynkach nie sposób zapomnieć w naszej szkole. Co prawda nie zawsze udaje się je mieć w dniu kiedy one wypadają, ale w końcu to chodzi o to by tradycji zadość się stało. A kto raz wziął udział w zabawach andrzejkowych i katarzynkowych, ten chce by co roku je organizować. Oczywiście musi być lany wosk. Rozpuszczone więc zostały świeczki i wosk polał się do miski z zimną wodą. Potem patrzyliśmy co powstanie z cienia figury woskowej. Oj, czasem się trzeba było nieźle nagłowić i wykazać bujną wyobraźnia. Było też rzucanie zapałkami i zgadywanie jaka to litera się z nich ułożyła, aby na tej podstawie móc wróżyć. 


A. przed Tobą podróż lub przeprowadzka
E. pomyślność w miłości i w pracy, jeśli litera jest odwrócona – przejściowe kłopoty
H. szczęście w miłości, małżeństwo
K. sukces zawodowy
L. uważaj na złodziei, jeżeli litera jest odwrócona – ostrzega przed chorobą lub wypadkiem
M. wyjątkowo korzystna propozycja
N. okres dobrej passy
T. pomoc przyjaciół
W. uwaga na oszustów wokół siebie
V. ktoś będzie chciał cię wykorzystać
X. szczęście sprzyja ci we wszystkim




Rzucaliśmy też trzema kostkami i sprawdzaliśmy znaczenie wyrzuconych liczb:


Jeśli liczba wyrzuconych oczek wynosi:

2 Możesz liczyć na miłą niespodziankę. Może wygrasz na loterii?
3 Dzięki jakiemuś zbiegowi okoliczności spełni się któreś z twoich marzeń.
4 Poznasz nową koleżankę lub kolegę.
5 Osiągniesz dokładnie to, co planowałeś.
6 Już możesz się cieszyć. Szczęście jest tuż za progiem
7 Ktoś rozpowszechnia plotki na twój temat.
8 Niestety masz pecha, ale los się jeszcze odwróci.
9 Twój sukces będzie naprawdę wspaniały
10 Przez dłuższy czas czekają cię drobne kłopoty.
11 Czeka cię długa i ciekawa podróż.
12 Wkrótce poznasz kogoś, kogo polubisz.
13 Spotka cię coś przyjemnego.
14 Twoje życzenie ma niewielkie szanse na spełnienie.
15 Możesz liczyć na długotrwały uśmiech losu
16 Postępuj ostrożnie i rozważnie, a unikniesz kłopotów.
17 Uważaj, ktoś ci chce podstawić nogę.
18 Już wkrótce czeka cię wielkie szczęście i mnóstwo pieniędzy.


Bawiliśmy się też w ustawianie butów z lewej nogi wzdłuż ściany patrząc czyj to but pierwszy dojdzie do progu drzwi. Wielkie wybuchy śmiechu wywołało wskazywanie, który kubeczek z ukrytymi listkiem, obrączką i różańcem odsłonić. Jak się spełnią wróżby to całkiem spora grupa przyszłych księży wyjdzie z naszej szkoły. 




W klasie pierwszej i zerówce była smakowita wróżba - w rogalikach z nutellą ukryte zostały monety. Ten komu się trafiła, będzie miał szczęście. Dzień był słowem bardzo wesoły. W następnym roku znowu sobie powróżymy. 



Sunday, November 25, 2012

Święto Dziękczynienia/Dożynki w naszej szkole


W dniu 14 listopada w szkole mieliśmy tradycyjną ucztę dziękczynną. Święto Dziękczynienia często przyrównywane jest do polskich dożynek. Dlatego nasze uczty klasowe koncentrowały się na plonach - chlebach, ciastach, owocach i warzywach, itd. Głównym daniem były najróżniejsze chleby – chałka, chleb żytni, orkiszowy i pszenny z bardzo chrupiącą skórką. Kromki chlebów posmarowane masłem, dżemami domowej roboty (morelowy i śliwkowy)czy miodem znikały w buziach dzieci. Były też i inne łakocie, których można było spróbować , jak choćby szarlotka czy kompot owocowy. Klasa 4, która w tym roku na lekcjach geografii poznaje różne rejony Polski wraz z ich ciekawostkami i łakociami, miała okazję spróbować też rogali marcińskich – wszak 11 listopada był kilka dni temu. Wszystkie dania i łakocie nam bardzo smakowały i wprawiły nas w świąteczny nastrój. 



Oto jak uczniowie piątej klasy widzą związek między amerykańskim Świętem Dziękczynienia a polskimi dożynkami:

A.: Święto Dziękczynienia i dożynki są podobne, bo zbiera się plony i dziękuje się za nie Bogu. Dziękuje się też Bogu, że nie było powodzi i że powódź nie zniszczyła zboża, kukurydzy, papryki i innych upraw. W Polsce i W USA inaczej są nazwane te święta. 

J.: Podczas amerykańskiego święta Dziękczynienia spotykamy się z rodziną i znajomymi. Mamy duży obiad i dziękujemy za wszystko, co mamy w życiu. Na polskich dożynkach robimy wieńce z plonów i dziękujemy Bogu za udane zbiory.

R.: Pomiędzy tymi świętami jest taki związek, że oba wyrażają radość z zebranych plonów. Obchodzone są jednak inaczej. Z okazji dożynek plecie się wieniec z zebranych plonów, który niesiono do poświęcenia w kościele, a później niesiono go do dworu. W święto Dziękczynienia przygotowuje się ucztę z indyka, ciasta z dyni i potraw z kukurydzy.


Święto Dziękczynienia to okazja podziękowania bliskim, Bogu, losowi...za to, co nas dobrego spotkało do tej pory. Napisz, za co jesteś najbardziej wdzięczny.

A.: Z okazji Święta Dziękczynienia jestem wdzięczny za rodzinę, jedzenie i za to, że mam dużo kolegów.

J.: Jestem najbardziej wdzięczna za to, że moja rodzina jest zdrowa. Możemy razem się bawić i jeździć na wycieczki. Jestem wdzięczna rodzicom, że pomagają mi w pracy domowej. Kochamy się serdecznie! 

R.: Jestem wdzięczna za to, że żyję, że mam rodzinę. Jestem też wdzięczna za przyjaciół, moje zwierzęta i książki. 






Thursday, November 22, 2012

O Polsce i Ameryce


Uczniowie czwartej klasy czytali fragment noweli Henryka Sienkiewicza Za chlebem. Przy tej okazji omawiania tej lektury, odpowiadali na pytanie Czym jest dla Ciebie Polska, a czym Ameryka? To jak pięknie opisali swoje odczucia:

Róża: Polska oznacza dla mnie rodzinę, a Stany Zjednoczone to moje życie.
Ola: Ja widzę Polskę jako piękny kraj z pięknymi legendami i ładnymi budynkami. Widzę Amerykę jako piękny kraj z naturą i milutkim życiem.
Ala: Dla mnie Polska znaczy, że tam mieszka moja babcia i dziadek, Kuzyn Bartuś (on był urodzony 2 miesiące temu), ciocia i wujek Wiktor. A Ameryka znaczy, że ja mam mamę i tatę, brata i 2 koty, koleżanki i dużo dzieje się w moim życiu.
Filip: Polska to kraj, do którego lubię jeździć bo mam tam rodzinę i kuznów, z którymi mogę się bawić. Ameryka to kraj gdzie teraz mieszkam.
Łukasz: Polska jest krajem skąd pochodzi moja rodzina. A Ameryka jest moją ojczyzną.
Natalia: Polska dla mnie to kochany kraj  gdzie mogę spotkać się z rodziną. Ameryka to dla mnie walczący i silny kraj dla dobra większości.
Filip: Polska to ojczyzna mojej mamy i taty, moich babć i dziadków. Bardzo lubię tam jeździć i prowadzić polskie życie. Ameryka to kraj, w którym ja się urodziłem, chodzę do szkoły i mam kolegów. 

Ryc. Wincenty Wodzianowski, Wawrzon i Marysia (z Albumu jubileuszowego Henryka Sienkiewicza , Gebethnera i Wolffa) 


Podczas gdy czwartoklasiścci rozmawiali o noweli Sienkiewicza, piąta klasa rozmawiała o Pocahontas i tym kim ona była. Oto jak opowiadali jej historię jej życia.

A.: Pocahontas była indiańska księżniczką. Była miła i dobra. Uratowała kapitana Smitha przed Indianami, pomogła też osadnikom w szukaniu jedzenia i w poszukiwaniu miejsc do osiedlenia się.  

J.: Pocahontas była księżniczką indiańską. Była dobra, miła, wrażliwa, dzieliła się żywnością, pomagała osadnikom i broniła ich.

R.: Pocahontas była indiańską księżniczką. Pomagała osadnikom z Wiginii. Przynosiła im jedzenie i łagodziła konflikty z Indianami. Bardzo lubiła kapitana Johna Smitha. Kiedy Smith wrócił do Anglii, Pocahontas wyszła za mąż za lorda Johna Rolfa. Była nawet przedstawiona królowej.  Po pewnym czasie Pocahontas zachorowała na nieuleczalną chorobę i zmarła. 

Thursday, November 1, 2012

Marcin Pałasz odpowiada na nasze pytania


Kilka lat temu, uczniowie naszej szkoły napisali pytania do autora, czyli pytania jakie chcieliby zadać autorce lub autorowi opowiadań lub wierszy dla dzieci. Od tego czasu jeśli tylko mamy okazję, zadajemy te pytania w imieniu naszych uczniów.Zupełnie przypadkiem udało nam się poznać p. Marcina Pałasza i poprosić by odpowiedział na nasze pytania. Marcin Pałasz jest autorem wielu wspaniałych książek takich jak "Bardzo dzikie historie", "Ptaś i Miaugosia", "Wakacje w wielkim mieście", "Heca nie z tej ziemi", "Licencja na zakochanie" czy "Sposób na Elfa" i "Elfie, gdzie jesteś?"



Czy mógłby Pan opowiedzieć nam troszkę o sobie?
Pierwsze i od razu najtrudniejsze pytanie! :) Bo jakoś nie bardzo potrafię opisać samego siebie. Chyba najlepiej opisują mnie moje książki… Jestem taki sam, jak one – niemal zawsze uśmiechnięty. Taki już ze mnie niepoprawny optymista! A mówiąc bardziej serio: mieszkam w pięknym mieście – we Wrocławiu; studiowałem astronomię i do teraz mnie ona fascynuje. Kocham zwierzaki (za wyjątkiem tych, które mogą mnie dogonić i odgryźć mi to lub owo), i podobnie jak mój pies Elf jestem okropnym łasuchem! Za to gotować nie bardzo potrafię; co prawda zupy wychodzą mi znakomite, ale już przy próbie gotowania jajek na twardo kiedyś omal nie wysadziłem w powietrze siebie razem z kuchnią…
Kiedy postanowił Pan zostać pisarzem?
Podobno kiedyś, gdy miałem może z 10 lat, wszedłem do jadalni, w której rodzina jadła obiad, i śmiertelnie poważnie oświadczyłem: „Ja kiedyś napiszę książkę, zobaczycie!”. Nie pamiętam tego zdarzenia, jednak rodzina przysięga, iż to prawda… Czyli to marzenie było we mnie od bardzo dawna! Zaś gdy napisałem pierwszą książkę – „Opowieści z Krainy Potworów” – i już pierwsze wydawnictwo z miejsca zaproponowało podpisanie umowy i wydanie tej książki oraz kolejnych, nie wahałem się ani chwili… Pisanie to najpiękniejsza przygoda, jaka mnie w życiu spotkała! I ciągle trwa.
Co trzeba zrobić by zostać pisarzem?
Na pewno trzeba mieć ogromną wyobraźnię. Przyznam, że moja własna fantazja potrafi mnie nierzadko zadziwić, a czasem i przerazić :) Po drugie, trzeba umieć dobrze pisać. Dobrze, czyli poprawnie. A w tym z kolei przydaje się… czytanie! Serio – kto dużo czyta, ten nie ma z reguły problemów ze stylem lub z ortografią. Po trzecie zaś, trzeba… chcieć! I na pewno mieć odrobinę szczęścia, trafić na dobrych redaktorów, no i mieć obok siebie kogoś, kto pocieszy nas w chwilach zwątpienia. 
Co powiedzieli Pana rodzice, gdy im Pan powiedział, że będzie pisać książki?
Gdy zrezygnowałem z pracy w agencji reklamowej, by pisać książki, niemal wszyscy w mojej rodzinie popukali się znacząco w czoło. „Co ty będziesz robił?! Pisał…?! Zwariowałeś chyba!” – taka była ich pierwsza reakcja. Wyjątkami byli moja Babcia oraz Dziadek, którzy od samego początku wspierali mnie w stu procentach! A potem przyszły pierwsze sukcesy, nominacje, kolejne książki… i wtedy reszta rodziny zrozumiała, że może nie był to taki absurdalny pomysł, jak im się to z początku zdawało. :)

Dlaczego pisze Pan dla dzieci, a nie dla dorosłych?
Dla dorosłych pisać nie umiem. A przynajmniej idzie mi to dziwnie ciężko. Przykład: ponad cztery lata temu zacząłem pisać książkę dla dorosłych. Do tej pory napisałem mniej więcej połowę. A przez te cztery lata ukazało się chyba siedem moich książek dla dzieci i młodzieży! Moja Babcia twierdzi, że powodem jest to, iż ciągle mam w duszy dużo z dziecka, takie młodzieńczo-optymistyczne podejście do świata i ludzi… Może coś w tym jest? W końcu, Babcia niemal zawsze ma rację. :)
Czy trudno jest pisać dla dzieci?
Niektórzy autorzy twierdzą, że tak. Z reguły są to ci, którzy piszą właśnie dla dorosłych. Ja z kolei stwierdzam, że pisanie dla młodych Czytelników jest dla mnie łatwe, a do tego bardzo przyjemne! Nie znaczy to, broń Boże, że traktuję pisanie dla młodych mniej poważnie: wręcz przeciwnie, dzieci są najbardziej surowymi krytykami, a podczas spotkań autorskich wytkną pisarzowi najdrobniejsze błędy! Mimo to, bardzo rzadko mnie coś takiego spotyka. Uff! :)
Skąd Pan bierze pomysły?
Kiedyś znacznie częściej pisałem coś wziętego z wyobraźni: książki o potworach, duchach i wampirach, kosmitach… Ostatnio bardziej przemawiają do mnie pomysły wzięte z życia. Przykładem są książki z serii „Elfomania”, czyli „Sposób na Elfa” oraz „Elfie, gdzie jesteś?!”
Po prostu, pewnego szczęśliwego dnia, w czerwcu 2010 roku, w moim życiu pojawił się… Elf! Elf, czyli pies :) Bo tak dali mu na imię w schronisku, gdzie się urodził. Bardzo szybko okazało się, że ten pies ma tak zwariowany charakter, tak niesamowite poczucie humoru oraz tak niezwykłą pomysłowość, że nie mogłem nie napisać o nim książki! I okazało się to strzałem w dziesiątkę: Elfa pokochały dzieciaki w całej Polsce! Planuję już kolejne części i mam nadzieję, że równie bardzo spodobają się Czytelnikom. Zaś Elf sumiennie dba o to, by nie zabrakło mi pomysłów. :)
Skąd Pan wie, że da się napisać opowiadanie o Krainie Potworów, o różnych zwierzakach i o dzieciakach, które mają te wszystkie niesamowite przygody, o których Pan opowiada?
Zanim nie zacznę pisać, to nigdy tego nie wiem :) Pomysł wpada mi do głowy, siadam więc do komputera i zaczynam historię… i jakoś nigdy mi się do tej pory nie zdarzyło, by jej nie skończyć!
Czy ktoś Panu podpowiada o czym pisać?
Oczywiście Elf. Najczęściej robiąc coś całkiem zwariowanego :) Czasem też pomagają mi Czytelnicy! Podczas spotkań autorskich opowiadają swoje przygody, a czasem napiszą mi o nich w mailach. Moja bratanica z kolei wymyśliła bajkę o Fifach – małych, tajemniczych stworkach mieszkających w lesie. Przypuszczam, że w końcu powstanie o nich książka! :)
Jak wygląda Pana dzień?
Nie wiem, czy powinienem się przyznawać, na którą godzinę mam nastawiony budzik… :) Mianowicie, na 12 w południe! Nie chodzi jednak o to, że strasznie długo śpię, a raczej o to, że kocham pisać w nocy. To taka magiczna pora – jest cicho, spokojnie, za oknami nie słychać szumu samochodów… Kładę się spać nad ranem i dlatego wstaję późno. A każdy dzień wygląda inaczej – regułą są jedynie trzy długie spacery z Elfem. Poza tym czytam, odwiedzam rodzinę lub przyjaciół, często wyjeżdżam na spotkania z Czytelnikami… Muszę przyznać, że praca pisarza absolutnie nie jest nudna!
Czy pisze Pan zawsze i wszędzie czy planuje Pan kiedy będzie pisać?
Pisania nigdy nie planuję. Zdążyłem już zrozumieć, że do pisania nie można się zmusić. Trzeba czuć, że to właściwy moment, że przyszło natchnienie… i dopiero wtedy pisze się coś dobrego!
Którą ze swoich książek lubi Pan najbardziej? A którego bohatera lub bohaterkę?
Lubię wszystkie moje książki – ale każdą za coś innego. To jest trochę tak, jak z naszymi przyjaciółmi: każdy ma w sobie coś wyjątkowego, za co go cenimy, prawda? A moje książki też w jakimś sensie są takimi moimi przyjaciółmi… Z bohaterów moich książek najbardziej zaś jest mi bliski Szkodnik – pechowy 10-latek z książek „Licencja na zakochanie”, „Dziwne przypadki Ferdynanda Szkodnika” oraz „Zwłokopolscy”. A dlaczego? Bo mniej więcej taki sam byłem w jego wieku. :)
Którą książkę pisało się Panu najprzyjemniej?
Każdą pisało mi się dobrze, ale najlepiej chyba jednak „Sposób na Elfa”. Nie można się jednak temu dziwić, bo przecież jej tytułowy bohater istnieje naprawdę! A w dodatku towarzyszył mi dosłownie w każdej minucie pisania. :)
Dlaczego warto jest czytać książki?
Często porównuję czytanie książki z oglądaniem filmu nakręconego na jej podstawie. I nieodmiennie dochodzę do wniosku, że oglądanie filmu to zwyczajne pójście na łatwiznę! Oglądamy to, co wymyślił reżyser, scenarzysta, scenograf, itp… Zmuszeni jesteśmy do obejrzenia ich wizji książki! Zaś czytając, mamy znacznie większy wpływ na to, co widzimy. Bo czytając też przecież widzimy to, co się dzieje w książce, prawda? Tyle, że oglądamy to oczami naszej wyobraźni…
Co powiedziałaby Pan dzieciom mieszkającym za granicą i uczącym się polskiego jako dodatkowego języka?
„Polska język trudna język, ale warto!” :)A na poważnie: polski język jest piękny. Płynny i wyrafinowany, a że trudny – to prawda. I tym bardziej cieszą mnie wieści, że hen daleko, za morzami i górami, polskojęzyczne dzieci też czytają książki o przygodach mojego Elfa… :)

Dziękujemy za rozmowę z nami! 


Tuesday, September 25, 2012

Moja przygoda wakacyjna

Redmond, 25 września 2012

Droga Pani Olu!

    Moja najfajniejsza przygoda wakacyjna związana jest z pobytem w Disneylandzie. 
Wybrałem się tam z całą moją rodziną i bardzo nam się tam podobało. Jedną z wielu atrakcji, które tam miałem, była przejażdżka wodną kolejką górską. Jechałem nią razem z tatą jak już było zupełnie ciemno i nic nie było widać. Gdy wagonik zjeżdżał w dół, to zaczęła się na nas lać zimna woda i byłem cały mokry! Nic nie było widać i strasznie się przestraszyłem!Już nigdy więcej nie chcę jechać taką kolejką. Zamiast zabawy bardzo się bałem. 
    Mam nadzieję, że miała Pani fajne wakacje i że się Pani na nich nie bała tak ja ja!

Pozdrawiam serdecznie.
Andrzejek

****************

Droga Pani Olu!

    Najlepszy czas na wakacjach miałam na kempingu. Tam organizowaliśmy sobie ciekawe wycieczki rowerowe. 
Pewnego dnia pojechałam z moimi wujkami, kuzynką Emilią i kuzynem Michałem na wycieczkę. Jechaliśmy przez las, wzdłuż ulicy i blisko plaży. Po drodze było dużo górek. I jak było gorąco! Moja kuzynka spadła z roweru, bo tata uderzył w jej koło. Ale nic się nie stało i pojechaliśmy dalej. Ja jechałam na dużym rowerze cioci, ale nie spadłam. I do tego chciało mi się pić, a nie mieliśmy wody. Prawie wcale nie zatrzymywaliśmy się.
Mimo, że byłam bardzo zmęczona, ta wycieczka podobała mi się najbardziej ze wszystkich.

Z pozdrowieniami,

Julia

*****************

Droga Pani Olu!
    Na wakacjach byłam w Polsce. Odwiedziłam moją rodzinę. Najbardziej pamiętam wizytę w Muzeum Ikon w Supraślu. Ikony są obrazami przedstawiającymi prawosławnych świętych. Widziałam wiele starych ikon. Patrząc na nie trochę się bałam. Może dlatego się bałam, bo słychać było cerkiewną muzykę śpiewaną przez chór. W salach było ciemno. Wszystko to było troszkę straszne.

Taka była moja wakacyjna przygoda.
Pozdrawiam Panią serdecznie,

Ruta.



Wednesday, May 23, 2012

Spieszcie się kochać ludzi


Uczniowie klasy 4 na lekcji rozmawiali o  jednym z najsłynniejszych fragmentów wiersza naszego patrona, ks. Jana Twardowskiego. Napisali też krótkie odpowiedzi na pytanie Jak rozumiesz słowa księdza Twardowskiego: “ Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.


Julia Z. Słowa księdza Twardowskiego “ Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” rozumiem tak, że ludzie nie wiedzą jak długo będą żyć i dlatego powinniśmy zawsze znaleźć czas na spotkania z ludźmi, rodziną, znajomymi. Nie powinniśmy odkładać naszych uczuć na później.

Elena B. “Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – to znaczy, żeby kochać kogoś tak, żeby ten ktoś to wiedział, zanim umrze.

Andrzej D. “Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – to znaczy, że trzeba mówić kochanym osobom, że się je kocha, lubi, być dla nich dobrym, nie kłócić się. Czasem może być już za późno i nie zdąży się powiedzieć im o naszej miłości zanim pójdą do aniołków.

Ruta M. Myślę, że te słowa znaczą to, że trzeba kochać ludzi, gdy żyją. Trzeba kochać ich teraz, bo gdy umrą, to będzie już za późno.

Saturday, May 19, 2012

Róża i Szkoła Czarownic

Główną bohaterką książki jest Amelka Abecińska. Przyjaciółką Amelki jest Maryjka Mąciwoda, kolegami są Darzbór Dodomski i Bartodziej Babolin. Amelki przygody mają miejsce  w Szkole Czarownic imienia Hermenegildy Pokręconej. 

W każdym rozdziale opisana jest  lekcja różnych przedmiotów. Na przykład Kot Czarodziej Mrukotematyk uczy mrukotematyki. Dzieci też się uczyły przysposobienia do życia w świecie doorosłych. Na tej lekcji przychodzili dorośli i prezentowali różne zawody. 

Ich dyrektorka, Czarownica Dyrektor jest bardzo surowa. Ona nie jest za miła. Chce, żeby wszystko było świetnie zrobione. Nauczyciele w szkole sa mili. Jest ich czworo. 

Mag Literacjusz uczy przysposobienia do życia w świecie dorosłych. Mag Amimadeusz uczy o wielkich stworzeniach. Czarownica  Zmyślunka prowadzi lekcje zmyślania, a zioło magii uczy Ojda Ogrodniczka. W jednym z rozdziałów Amelka opowiada o swoim smoku. Smok ma na imię Putek. Amelka opowiada, że smok ciągle dymi i w  ogóle nie zionie ogniem.  W końcu jej tata odwozi Putka na Wyspę Przeciwpożarową, gdzie strażacy czarpożarami bardzo się ucieszyli. 

Moim ulubionym rozdziałem jest Martopolitanka. Ten rozdział opowiada o tym jak Maryjka zmieniła swoje imię.

Podobała mi się książka Szkoła Czarownic, ponieważ była bardzo śmieszna i miała krótkie rozdziały. 
Naprawdę Czarownica Dyrektor to jest Ciocia Alicja (Amelki miła ciocia). 

Friday, May 18, 2012

Maciek, Mikołajek i inne chłopaki


Głównym bohaterem książki „Mikołajek i inne chłopaki” jest chłopiec Mikołajek. Mikołajek chodzi do szkoły we Francji i mam dużo kolegów.

Koledzy Mikołaja są bardzo śmieszni. Jeden z nich jest bardzo gruby i dziwny, i nma na imiuę Alcest. Ananiasz też jest trochę dziwny bo się wszystkiego boi. Inni chłopcy zawsze się biją. Rufus i Gotfryd bili się najwięcej. Ale w szkole bić się nie można, bo jest taki opiekun, który wszystkiego pilnuje. Ma na imię Rosół i to jest śmieszne, bo rosól to jest też taka zupa.

Pierwszym wydarzeniem była sytuacja, kiedy Kleofas przyszedł do szkoły w okularach. Wszycy się bardzo zdziwili. Kleofas powiedział że nie można go bić bo ma okulary. Jak przeczytałem i usłyszałem o opiekunie Rosole, to zaczynałem się śmiać.

Najfajniejsze byo kiedy Maksencjusz robił magiczne sztuczki.Ostania sztuczka była taka że próbował zrobić żeby biała kulka zniknęła. I tak się stało. W szkole był obrażony że nie ma swojej biały kulki. Ktoś mu tę kulkę zabrał.

Podobało mi się też jak Mikołajek i koledzy poszli do lekarza na prześwietlenie. Najpierw myśleli że to są szczepnienia i operacje i przestraszyli się. Gotfryd zapytał się staraszych chłopaków czy to boli. Oni odpowiedzieli, że okropnie i że piecze, szczypie i drapie. To było zabawie, bo jak Ananiasz to usłyszał to rzucil się na ziemię i zrobiło mu się niedobrze. Powiedział też, że nie może iść do lekarza, bo jest chory!  Zrobił się wielki hałas i w końceu lekarze zabrali przez przypadek Gotfryda.

Książka mi się podobała dlatego, że była bardzo zabawna, chłopaki ciągle się bili i zawsze mówił „Chesz dostać w zęby?” i zaczynali się kłócić o byle co. Bardzo bym chciał przeczytać wszystkie inne książki o Mikołajku. 

Thursday, May 17, 2012

Filip S. opowiada o książce Braciszek i Karlsson z dachu


Ostatnio przeczytałem książkę pt: ‘Braciszek i Karlsson z dachu” i właśnie o tej książce przygotowalem mój raport.

Główni bohaterowie tej książki to Braciszek i Karlsson z dachu. Braciszek to chłopiec, który mieszka w Sztokholmie, w Szwecji, z mamą, tatą bratem Bosse i siotrą Bettan. Braciszek ma 7 lat. Karlsson mieszka na dachu i jest kolegą Braciszka. Jest małym panem w średnim wieku i potrafi latać ze śmigiełkiem. Jest śmieszny i myśli, że jest najlepszy we wszystkim co robi. Zawsze powtarza „Hejsam hoppsan” i  „Grunt to spokój”. Karlsson mieszka na dachu u Braciszka. To wszystko dzieje się w Sztokholmie.

Moja ulubiona część w tej historii to kiedy Karlsson płata figle. Jeden z jego figli to kiedy Braciszek i Karlsson poszli na dach i polecieli do domu pewnej pani i znależli tam małego dzidziusia. Karlsson dał kiebaśe temu dzidzisiowi. Jak przyszli rodzice dzidziusia to krzyknęli i byli bardzo wystaraszeni.

Podobało mi się też, kiedy Karlsson buduje wieżę. Braciszek chciał, żeby mama, tata, brat i siostra oznali Karlsson. Ale jak zjedli obiad i wszyscy przyszli do pokoju Braciszka, Karlssona nie było. Zostal tylko klopsik i wież z klocków.

Myśłe, że warto przeczytać tę książkę, bo jest bardo śmieszna i dużo się w niej dzieje.   


Tuesday, May 15, 2012

Veronica o Dzieciach z Bullerbyn


Dzieci z Bullerbyn to moja ulubiona książka. Napisała ją Astrid Lindgren ze Szwecji. Książka ma 380 stron i bardzo mało obrazków. Składa się z trzech części. Część 1- Dzieci z Bullerbyn, Cześć 2- Jest już nas siedmioro w Bullerbyn i Część 3- w Bullerbym jest zawsze wesoło.
Narrotorką książki jest Lisa, która na początku pierwszej części ma 7 lat a na końcu książki ma 9. Ona ma dwóch braci- jeden ma na imię Bosse i ma 8 lat, a drugi ma na imię Lasse i ma 9 lat. Mieszkają oni z rodzicami w Zagrodzie Środkowiej.
W Zagrodzie Północnej mieszkają Anna i Britta z rodzicami i dziadziusiem. A w Zagrodzie Południowej Olle z rodzicam, a póżniej pojawia się jego nowa siostra, Kerstin. Anna ma 7 lat, Britta 9, a Olle chyba 8. Wszyscy są bohateramiksiążki.

Bullerbyn to mała miejscowość w Szwecji. Mieszkają tylko te 3 rodziny. Po polsku to znaczy Hałaśliwa Wieś. W Bullerbyn są pola, pastwiska, 2 jeziora i lasy. Hodują tam owce, krowy, kurczaki i prosięta. W Zagrodach rosną drzewa owocowe.
Dzieci z Bullerbyn mają ciekawe i śmieszne przygody. Mają oe dużo wyobraźni i fantazji i nigdy sie nie nudzą. Opowieści o nich są bardzo wesołe i pełne humoru. Można się szczerze pośmiać. Mój ulubiony rozdział to historia jak Lasse udawał Wodnika i nago siedział na kamieniu i grał na grzebieniu

Inny bardzo śmieszny rozdział był o tym jak dzieci wracały za szkoły i bawiły się w różne śmieszne zabawy też w piratów. I działo się to na pastwisku Szweca, niedaleko jego domu. Szewc je kilka  razy ratował i przepędział, one wciąż wracaływ to samo miejsce. Na koniec zostawiły na wysepce buty swojej służącej Agdy.

Bardzo śmieszne też było opowiadaneie o skrzyni Mędrców.  A było to pudełko, w którym chłopcy schowali swoje mleczne ząbki, co im wypadły, i ukryli pudełko pod podłogą. Dziewczynki to wyśledziły i włożyły do pudełka sztuczną szczękę Agdy. To bardzo chłopców wystraszyło i w końcu wyrzucili swoje zęby, na które lubili się patrzeć.

Najbardziej w książce podobało mi się jak Lisa coś opisuje i dodaje „ach jak nam było przyjemnie” albo „ach jak na było wesolo”. I jeszcze podoba mi się jak dziadziuS swoje opowiadania zaczyna od „ho ho ho tak tak tak”.

To była najlepsza książka jaka dotąd czytałam. Polecam ją każdemu dziecku nawet amerykanskiemu, bo można ją kupić też w wersji angielskiej. 

Monday, May 14, 2012

Julia i Dominik: Kinga i jak ją rozgryźć

Julia

Główni bohaterowie - Głównym bohaterami w książki są Kinga i jej kolega Romek

Miejsca wydarzeń - Kinga i Romek są na wakacjach z rodzicami nad morzem. Jak jest ładna pogoda chodzą na plażę, a jak brzydka bawią się w domku kampingowym.

Wybrane wydarzenia - Rodzice Kingi powiedzieli że mają dla niej niespodziankę. Kinga ucieszyła się bo myślała że dostanie kółko do pływania z łabędziem. Rodzice powiedzieli że będą mieli nowego członka rodziny. Kinga myślała że dostanie psa albo węża. Ale rodzice powiedzieli że to będzie nowy brat. Kinga Była bardzo nieszczęśliwa. Zaczęła płakać i uciekła do swojego pokoju. 


Kinga i Romek poszli do lasu na grzyby. Romek nbie chciał pokazać ile ma w koszyka. O kazało się że znalazł tylko jednego malutkiego grzybka. Kinga powiedziała że te małe mają najwięcej witamin. Potem dzieci znalazły duży krzak malin. Romek powiedział że w każdej malinie jest robak. Powiedział że jak się je maliny szybko, to robak jest zabity, a jak wolno to robak żyje w brzucha. Żeby zabić robaka trzeba jeść coś ostrego najlepiej pieprz. Kinga pobiegła do kuchni żeby szybko jeść pieprz, ale mama powiedziała że to wszystko nie prawda a Romek to nabieracz.

Co mi się najbardzej podobało - Podobało mi się jak ostatniego dnia wakacji Kinga by ła smutna ale okazało się że Romek mieszka kilka ulic od niej. Śmieszne było też jak Kinga powiedziałą mamie że jest gruba i chora. Podobało mi się też jak Kinga i Romek poszli do sklepu po cukier. W sklepie postanowili kupić słodycze i zapomnieli o cukrze. Wrócili do domu bez cukro i be bez piniędzy.

Cała książka podobała mi się i myślę, że fajnie by było poznać Kingę.
Dominik

Głowni bohaterowie:Kinga, Mama, i tata Kingi, Romek, i rodzice Romka
Miejsca wydarzeńNad morzem, w domu kampingowym Kingi, sklepie, na plaży, w lesie, u Romka, w domu Kingi.

Ksiażka ta jest o dziewcznce, która ma na imię Kingai opowiada o jej wydarzeniach. Kinga jest na wakacjach z rodzicami, gdzie poznaje Romka. Zaprzyjażniają się i mają wiele przygód razem. Jedna z nich jest wycieczka do sklepu. Mama poprosiła Kingę, żeby poszła do sklepu po 1 Kilogram cukru. Kinga poszłą z Romkien do sklepu. W sklepie Kinga zapytała panią ile kosztuje 1 kg. cukru. Ale zamiast kupić to co mama chciała, dziewczynka wybrała lody, lizaki i cukierki dla siebie i Romka. Jak Kinga wróciła do domu, okazało że nie ma cukru, a ona jest cała lepka od zjedzonych słodyczy. Mama była niezadowolona. Na szczęście tata wrócił i przyniósł za sobą 1 kg. cukru.  Wszystko dobre się skończyło.

Książka ta mi się podobało ponieważ ma śmieszne historyjki. Każda historia podobało mi się. Najbardziej mi się podobało jak Romek coś nieprawdziewego powiedział o robakach do Kingi. Ona dała się nabrać i to było śmieszne. Jak chcesz wiedzieć co Romek powiedział i co Kinga zrobiła to poczytaj książkę. 

Saturday, May 12, 2012

Agnieszka rekomenduje książkę Pompon w rodzinie Fisiów

Bohaterowie - Bohaterami są Pompon, Malwina Fiś, Gniewosz Fiś, Mama Fiś, Tata Fiś, Kacper i Zuzia.

Miejsce wydarzeń - Mieszkanie w bloku rodziny Fisiow, wanna, Park, Łazienki, obóz

O czym jest książka? Książka jest o smoku który nazywał się Pompon. Pompon pojawił się w umywalce w łazience u rodziny Fisiów. Najpierw Gniewosz i Malwina ukrywali go w swoim pokoju ale później mama go znalazła. Pompon i jego rodzina mają wiele przygród i kłopotów z Pomponem. Pompon jest bardzo sprytny i przemądrzały. Lubi robić wszystkim  na złość i lubi muchy. Pompom mówi i nawet pisze swój własny blog. Kiedy Pompon stał się słynny dostał pracę w Wawelu teraz jest przewodnikiem wycieczek. Pompon mieszka na Wawelu. Pompon i jego nowa rodzina odwiedzają rodzinę Fisiów w Warszawie.

Co mi najbardziej podobało - Pompon nie lubi kotów. Najbardziej  miesię pododa kiedy Poompon przekonał ciocię żeby zamknęła kota Sułtana w łazience. 

PS. Czytam Pompona drugi raz.


Friday, May 11, 2012

Ala M. o książce "Oto jest Kasia"


Ja czytam książkę „Oto Jest Kasia”. Napisała ją Mira Jaworczakowa. Kasia jest dziewczynką co dostaje same 5 (bo w tym czasie tylko były 5). Ona dostała 5 tylko do czasu kiedy jej siostra się urodziła:Agnieszka. Wtedy Kasia miała bardzo niedobry humor, więc zaczęła dostawać 4,3, i 2. Pewnego dnia babcia i dziadek przejechali żeby zobaczyć Agnieszkę. Kasia spróbowała wziąć dziadka ale on w ogóle na nią nie patrzyć. Tylko na Agnieszkę. Kiedyś Kasia musiała opiekować się Agnieszką na całą godzinę. Brat nie mógł bo miał grać w piłkę nożną z kolegami. Kiedy mama wyszła z domu, Kasia poszła do Agnieszki pokoju u zobaczyła że nie była przykryta kocem, okno było otwarte i leciał zimny wiatr do pokoju,. Godzina przeszła i mama wróciła. Kilka dni przeszły i Agnieszka była bardzo chora. Mam zdziwiła się i zapytała Kasię czy ona o tym coś wiedziała. Ale jak zawsze powiedziała nie. Znowu kilka dni przeszły. Doktor powiedział że Agnieszka może dostać zapalenia płuc. Strach przeszedł na cały dom, ale nie na Kasie. Kasia zawsze wie, że wszyscy będą tylko robić rzeczy dla Agnieszki. Tata przyjechał z Warszawy i wszystkim coś przywiózł. Kasi przywiózł różowe filiżanki, mamie niebieskie korale i Jurkowi śrubokręt. Na koncu Agnieszka wyzdrowiała, a Kasia poprawiła sobie oceny. Książka mi się podobała bo była dziewczynka która miała dobre oceny. Tylko dopóki jej mała siostra się urodziła. Wtedy miała humor zły. Ale, ona poprawiła swoje oceny i tak. 

Wednesday, May 9, 2012

Łukasz opowiada o Władcy Lewawu


Przeczytałem książkę „Władca Lawawu”. Napisałą ją Dorota Terakowska. 

Głównym bohaterem jest chłopiec; na imię ma Bartek./ Ma 13 lat i jest sierotą. Bartek ucieka co dzień do Smoczej Jamy. Chłopiec znalazł tajemniczy korytarz w którym wpadł w pajęczynę. Uwolnił się zniej a wychodząc poznał Allian - małych ludzi mieszkających w Wokanku. Wszcy bola się pajęczaków. Okazało się ża Wokarkiem rządzi Nienazwany, a miasto ma 10 Mędrców. Była tam młoda dziewczyna Dziesiątka.
Allianie żyją bez wojen i kłotni. Bartek przekonuje Dziesiątkę, a ona innych Allian, że czas przestać się bać pajęczaków i Nienazwanego, ale tylko bez zabijania. Bartek zrobił z drutu i baterii płot pod napięciem; pająki już do miasta nie weszły. Potem Bartek poszedł na Lewaw i pokonując swoj strach doszedł do Nienazwanego, ten okazał się mały i przestraszony odwagą Bartka. Chłopiec pomogli też nadchodzący Allianie. U Nienazwanego Bartek upewnił się że podchodzi z Wokanku i ma w nim rodziców i siostrę. Nienazwanego uciekł jako nietoperz, Allianie byli szczęśliwi a Bartek odnalazł swój dom.

Ola o Rozmowach ze Świnką Halinką


Bohaterowie książki „Rozmowy ze Świnką Halinką” to świnka Halinka i Filip. Razem mają dużo przygód i zabaw. Filip wszędzie bierze Halinkę. Halinka jest pluszowa i nie potrafi wąchać ani jeść. Ale Filip jej opowiada o zapachach. Chłopcy śmieją się z Filipa, ale mimo że jest zły, dalej kocha Halinkę .

Główne miejsca tej bajki są w domu Filipa, przedszkolu i na dworze. Gdziekolwiek jest, zawsze znajdzie się przygoda. Niezależnie jaka jest pogoda, to zawsze jest fajnie. To dlatego, bo jest przygoda. Filip i Halinka są w parku. Kiedy Filip daje Halince szkło powiększające, Halinka widzi potwora (biedronkę). Ale potem, wykombinowuje, że to tylko biedronka i nie boi się. I dalej zagląda do szkła.

Lubię tą bajkę bo są fajne przygody. Przygody są śmieszne, miłe, słodkie itd. Halinka gównie jest śmieszna. Do tego bajka jest wesoła i bohaterowie mają fajne poczucie humoru. Powinniście przeczytać tą bajkę. Naprawdę powinniście. To jest bardzo fajna książka więc będziecie mieć przyjemność.

Weronika K. o Pippi


Książka którą wybrałam na mój raport nazywa się „Pippi Pończoszanka” napisana przez Astrid Lindgren.

Wydarzenie które wybrałam nazywa się „Pappi bawi się w berka z policjantami.”

Główni bohatrowie są Pippi i dwóch policjantów. Pippi jest bardzo śmieszną dziewczynką. Jest też szybka i dobra w gimnastyce. Miejsce wydarzenia jest Willa mieszntota gdzie mieszka Pippi. Tatuś ją kupił dla niej wraz z koniem i małpą - Pan Nillson.

W tej przygodzie, dwóch policjantów pryzchodzi żeby zabrać Pippi do domu dziecka. Pippi ich nie rozumie, i mówi że już mieszka w ‘domu dziecka”. Policjanci próbują jej powiedziec że musi chodzić do szkoły, ale ona odpowiada że przez dziewięć lat dobrze żyła sobie bez "tabliczki schorzenia". A jak policjanci zapytali jej co jest stolica Portugalii, zaskoczyła ich mówiąc”Lizbona”, i że była już tam z tatą. Wtedy policjanci ją złapali. Pippi myślała że się bawią w berka i też ich złapała. Potem zaczęła od nich uciekać. A jak Pippi biegła, było bardzo ciężko ją złapać. To właśnie stało się z policjantami. Pippi biegła i się wspinała jak szalona. A jak zaczęła się wspinać na swój dom, policjanci musieli pójść po drabinę. A jak w końcu weszli, Pippi zeszła używając drzewo obok domu i zabrała im drabinę. W końcu Pippi dała  zpowrotem drabinę i zeszli krzycząc: „Teraz oberwiesz paskudny dzieciaku!” Pippi, która była bardzo silna, podniosła ich na rękach, a jak ich opuściła, odjechali.

To wydarzenie mi się podobało, bo było śmieszne. Było też ciekawe. Bardzo mi się podobała książka „Pippi Pończonszanka” i bym radziła ją innym przeczytać.


Wednesday, May 2, 2012

Filip W.: Ronja, córka zbójnika


Główni bohateowie książki pt. „Rojna, córka zbiójnka” to Ronja i jej rodziece, Mattis i Lovis, Birk i  i jego rodzice: Borka i Undis oraz zbójcy. Miejsce akcji to zamek i las Mattisa. Ronja to córka zbója Mattisa, która ma różne przygody w lesie. Poznaje Birka, który jet synem zbója Borki, który rywalizuje z Mattisem. 

Ronja i Birk stają się przyjaciólmi. Często się spotykają w lesie i spędzają razem czas. Niestety ich rodzice kłocą się między sobą. Dzieciaki postanowiają wyprowadzię się do Niedźwiedziej Groty i razem zamieszkać. Mattis nie może się z tym pogodzi. Ronja i Birk spedzają wspaniałe chwile przez całe lato. 

Nieraz czyhają na nich różne niebezpieczeństwa. A to poluje na nich Wietrzydła albo porywa ich wir w rzece. Lovis przychodzi i prosi żeby Ronja wróciła do domu. Ale ona mówi, że ojciec musi  sam poprosić. Pomału zbliża się też zima i dzieci wiedzą, że nie przeżyją. Zamarzną na śmierć. W końcu przychodzi Mattis i prosi Ronją aby wróciła. Ona zgadza się, ale razem z Birkim. Tymczasem w Zamku jest wielka uczta: Mattis i Borka postanawiają pogodzić się i razem walczyć przeciw namiestnikowi. Ronja i Birk postanawieją na wiosnę wrócić do groty. Najbardzej podobało mi się jak Ronja i Birk pływają w rzecej, biegają po lesie i zdobywają jedzenie. W ogóle nie chodzili do szkoły. U mielie poradzić sobie w każdej sytuacji i zadbać o siebie. 

Thursday, April 12, 2012

Agnieszka Frączek odpowiada na nasze pytania

Kilka lat temu, uczniowie naszej szkoły napisali pytania do autora, czyli pytania jakie chcieliby zadać autorce lub autorowi opowiadań lub wierszy dla dzieci. Od tego czasu jeśli tylko mamy okazję, zadajemy te pytania w imieniu naszych uczniów. Oto nasze spotkanie z Agnieszką Frączek, autorką wierszy dla dzieci, które często wykorzystywaliśmy na naszych lekcjach. Berek literek czy Trzeszczyki, czyli szczypiące wierszyki, Chichopotam oraz Szalony szczypiorek i inne wierszyki szczypiące w jęzorek na stałe pomagają nam w nauce języka polskiego. 

Czy mogłaby Pani opowiedzieć nam troszkę o sobie?
Oczywiście! Mam 38 lat, pracuję na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie wykładam językoznawstwo. Jestem też leksykografem, czyli specjalistą od słowników. Opracowuję teraz, wspólnie z wydawnictwem PWN, Wielki słownik polsko-niemiecki, niemiecko-polski. Przede wszystkim jednak jestem mamą sześcioletniej Isi, ogromnego łobuziaka J
Uwielbiam zwierzęta, w naszym domu zawsze było jakieś stworzenie, teraz – labradorka Daszka. Lubię wycieczki rowerowe, najchętniej po mazurskim lesie, uwielbiam grzybobranie i długie spacery. Poza tym żegluję, jeżdżę na nartach, próbuję też jeździć na rolkach, ale rzadko nadążam za Isią i mężem.

Kiedy postanowiła Pani zostać poetką?
Tak naprawdę, to ja tego wcale nie ‘postanowiłam’. Po prostu któregoś dnia, to był rok 2002,  napisałam pierwszy tekst i... tak mi się to spodobało, że potem już nie mogłam się powstrzymać, musiałam pisać następne. Stało się to zupełnie niespodziewanie dla mnie samej. Gdyby mi ktoś rok, nawet miesiąc wcześniej wywróżył, że kiedyś zajmę się poezją, pękłabym ze śmiechu J

Co trzeba zrobić by zostać poetą/poetką?
Przede wszystkim: trzeba się odważyć i zacząć pisać. To najważniejsze. Poza tym: trzeba naprawdę dobrze znać własny język, pisarz, zwłaszcza ten, który tworzy dla dzieci, nie może robić błędów! A na koniec: trzeba mieć też trochę szczęścia. Bo pewnie sporo osób pisze zgrabne teksty, ale nie każdy ma szczęście trafić na życzliwego wydawcę.

Co powiedzieli Pani rodzice, gdy im Pani powiedziała, że będzie pisać wiersze?
Byli ogromnie dumni i bardzo mi kibicowali. Niestety, mój Tata nie zdążył zobaczyć pierwszej książki – zmarł na kilka miesięcy przed jej wydaniem. Ale wiedział, że książka powstaje i znał wszystkie teksty, które napisałam, niektóre z nich czytałam Mu już w szpitalu. Wierzę, że Tata i teraz trzyma za mnie kciuki.
A Mama zawsze dostaje pierwszy egzemplarz każdej z książek! Potem chwali się nimi znajomym J I bardzo mi pomaga: jest pierwszym recenzentem każdego tekstu, a że ma bystre oko, te konsultacje naprawdę dużo mi dają. Przede wszystkim jednak Mama bardzo we mnie wierzy – to najważniejsze.

Dlaczego pisze Pani dla dzieci, a nie dla dorosłych?
Nie dorosłam do pisania dla dorosłych J A poważnie: wydaje mi się, że pisanie dla dzieci jest dużo przyjemniejsze, bardziej kolorowe, pogodne... bardziej bajkowe po prostu!

Czy trudno jest pisać dla dzieci?
Oj, chyba nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć obiektywnie... Bo ja to pisanie bardzo, bardzo lubię, a przecież to, co lubimy, zazwyczaj przychodzi nam z łatwością, prawda?

Skąd Pani bierze pomysły na wiersze?
„Pomysły biorę z sufitu,
te dobre i te do kitu”
– tak zwykle odpowiadam Czytelnikom na spotkaniach autorskich. Bo naprawdę nie wiem, skąd biorę się te pomysły... Chyba po prostu przychodzą do mnie same! I wdzięczna im jestem za to J

Skąd Pani wie, że da się  napisać wierszyk o każdej literce w alfabecie, o śliwce, o jaju w lodóweczce na półeczce, schodach, stonodze i wszystkich innych rzeczach, których Pani pisze?
Zawsze miałam skłonności do personifikowania przedmiotów, czyli do nadawania im cech ludzkich. Wierzyłam na przykład, że jak wyrzucę starą zabawkę, to tej zabawce będzie smutno... nie wyrzucałam więc! I tak mi zostało J Nadal wierzę, że przedmioty myślą i czują, o tym właśnie są moje wiersze.

Czy ktoś Pani podpowiada o czym pisać?
W pewnym sensie... To może są nie tyle podpowiedzi, co raczej inspiracje. Słyszę na przykład, że jakieś dziecko mówi: „odkurzacz zjadł mojej lalce bucik!” i... piszę.

Jak wygląda Pani dzień?
Wstaję skoro świt, wyprawiam córkę do przedszkola, a potem – jeśli nie mam tego dnia wykładów na uczelni albo spotkań z Czytelnikami – siadam i piszę. Piszę do 15, bo o tej porze odbieram Isię z przedszkola. Popołudnie i wieczór są już zarezerwowane dla rodziny. Jeździmy na wycieczki rowerowe, chodzimy na basen, a czasem po prostu siedzimy sobie razem w domu.

Czy wiersze pisze Pani zawsze i wszędzie czy planuje Pani kiedy będzie pisać?
Piszę zawsze i wszędzie! Nie rozstaję się z notatnikiem ani na zakupach, ani na plaży. Nawet w nocy leży koło mojego łóżka. Często zdarza mi się – ku utrapieniu Isi, męża i Daszki, którzy chcą wciąż mknąć do przodu – że w lesie zsiadam z roweru, żeby coś zanotować J

Który ze swoich wierszy lubi Pani najbardziej?
Jest kilka takich, które lubię szczególnie, ale tego jednego jedynego nie potrafię wskazać. Zresztą gdybym to zrobiła, może innym tekstom byłoby smutno? 

Który wiersz pisało się  Pani najprzyjemniej?
Kiedy przeczytałam to pytanie, najpierw pomyślałam o wierszu pt. „Urodziny” z książki „Chichopotam”. To tekst o psich urodzinach, napisany – co nietypowe dla mnie – w kilka chwil. Zwykle pracuję nad każdym wierszem dużo, dużo dłużej. Ciągle coś poprawiam, zmieniam, szlifuję.
Ale pisanie wierszy jest tak przyjemne, że naprawdę trudno się zdecydować!

Dlaczego warto jest czytać książki?
Powodów są tysiące! Dla przyjemności – to pierwsze, co przychodzi mi do głowy. Ja czytam książki głównie dla przyjemności (jeśli tylko znajdę na to czas...). Poza tym – po to, żeby poznawać inne światy. Żeby dzięki nim rozwijać się i uczyć. Żeby pobudzać własną wyobraźnię, bo przecież podczas czytania zamieniamy czarne literki na kolorowe krajobrazy, postaci, wydarzenia, a nawet uczucia.
A wspólne czytanie, na przykład czytanie dziecku, warto ‘uprawiać’ przede wszystkim dla bycia razem. Moja córka uwielbia podczas czytania siedzieć wtulona we mnie i to właśnie jest w czytaniu najważniejsze!

Co powiedziałaby Pani dzieciom mieszkającym za granicą i uczącym się polskiego jako dodatkowego języka? A może znalazłaby Pani dla nich jakiś wierszyk, który zachęciłby je do nauki trudnego języka polskiego, w którym jest do zapamiętania tyle zasad ortograficznych i tyle trudnych do wypowiedzenia dźwięków „szczypiących języki”?

Powiedziałabym – z podziwem! – że wybrały sobie jeden z najtrudniejszych języków świata! Brawo!  Wierszyków łamiących języki napisałam sporo, Czytelnicy znajdą je w książkach „Trzeszczyki czyli trzeszczące wierszyki” (Wydawnictwo Literatura) oraz „Szalony szczypiorek i inne wierszyki szczypiące w jęzorek” (Wydawnictwo AWM). A tu mały tekst na próbę:

Kura, rura i tarantula

Kura w górę turla rurę,
lula w rurze tarantulę.
Rura nie chce, by ją kulać,
tarantula nie chce lulać...

Trrach!

Rura z góry kurę kula,
w rurze tarantula hula,
pohukując: – Hurra! Hurra!
Już nie turla nami kura!

Bardzo dziękujemy Pani za wywiad!