Pages

Wednesday, December 14, 2011

Moje największe marzenie


Andrzej D. Moim marzeniem jest, żeby pojechać na Florydę, ponieważ moja koleżanka tam była i powiedziała mi, że jest tam wspaniale.

Ruta M. Moim marzeniem jest latać. Myślę, że latanie jest bardzo przyjemne. Chciałabym mieć skrzydła jak wróżka. Czasem latałabym bardzo nisko i bardzo powoli, a czasem latałabym szybko. Wysoko bym nie latała, bo się boję.

Elena B. Chciałabym mieć dużo pieniędzy, żeby opiekować się moją rodziną. Chciałabym też mieć zwierzątko, które jest małe, puszyste, czerwone, z dużymi oczami, robi to, co mu powiem i wygląda tak:


Wednesday, November 30, 2011

Katarzynki i andrzejki

Klasy druga, trzecia, czwarta i piąta rozmawiały o wieczorach wróżb organizowanych w wigilię imienin Katarzyny i Andrzeja, czyli o katarzynkach i andrzejkach. Co prawda nieco później, bo 30 listopada mieliśmy okazję pobawić się we wróżenie. Przygotowanych zostało wiele gier i zabaw - w klasie trzeciej zaczęliśmy od rzucania trzech kostek do gry w okręgu by zobaczyć nie tylko czy nasze plany się zrealizują czy nie, ale i co nam przyniesie los. Bawiliśmy się też w butelkę - kręciliśmy butelką by wskazała nam ona radę na przyszłość. Rady były różne - np. ucz się więcej, nie baw się tyle telefonem, posprzątaj pokój czy czytaj więcej. Zagraliśmy również we wskazywanie kubeczka, który chcemy odsłonić - pod kubeczkami ukryte były obrączka, listek i różaniec symbolizujące małżeństwo, staropanieństwo/starokawalerstwo i zakon. Klasy druga, czwarta i piąta zaczęły od rzucania pieniążkiem by sprawdzić czy spełni się pomyślane życzenie. Następnie w dwóch pudełeczkach umieszczone zostały osobno imiona dziewczynek i chłopców. Każde dziecko losowało po jednej karteczce i według tradycji imię na niej napisane będzie nosić przyszły wybranek  lub wybranka serca. Nie zabrakło też najbardziej znanych zabaw andrzejkowych, czyli wychodzenia butami za próg i oczywiście lania wosku i zgadywania  po kształcie cienia figurki co nam przyniesie przyszłość. Zabaw oczywiście jest jeszcze cała masa, ale udało nam się zagrać tylko w te. W inne zabawimy się za rok. 

Katarzynki i andrzejki

Tuesday, November 29, 2011

Dzieci listy piszą - tym razem o Święcie Dziękczynienia


Droga Pani Olu!
Mam nadzieję, że jest Pani zdrowa i że Pani miło spędziła Święto Dziękczynienia. Ja moje Święto Dziękczynienia spędziłem w domu z przyjaciółmi, którzy przyszli nas odwiedzić. Ugotowaliśmy indyka i zjedliśmy go. Było fajnie i tort też był na stole. Był sos żurawinowy i pieczone ziemniaki!
Pozdrawiam Panią serdecznie i życzę zdrowia.
Andrzej 

Droga Pani Olu!
Święto Dziękczynienia spędziłam w domu z moją rodziną. Przyjechała do nas moja starsza siostra Marysia. Było bardzo przyjemnie. Ubrałam się w moją odświętną sukienkę. Sukienka jest bardzo ładna. Zjedliśmy świąteczny obiad: tofurki, ziemniaki, brukselkę, kluseczki, fasolkę szparagową i groszek. Na deser było pyszne ciasto! Ja i Marysia zjadłyśmy czekoladowe ciastka. Bardzo lubię Święto Dziękczynienia.
Pozdrawiam serdecznie,
Ruta

Droga Pani Olu!
W tym roku Święto Dziękczynienia spędziłam z moją rodziną w Vancouver, w Kanadzie. Mieszkaliśmy w hotelu, zwiedzaliśmy miasto i okolice. Rano po śniadaniu poszliśmy zobaczyć wiszący most Capilano. Na świątecznym obiedzie byliśmy w naszej ulubionej restauracji. Po obiedzie pojechaliśmy do Stanley Park na spacer. Na zakończenie dnia poszliśmy do kina na film pod tytułem “Kot w butach”. Ciekawa jestem, jak wyglądały Pani święto?
Pozdrawiam,
Julia

Wednesday, November 16, 2011

Święto Dziękczynienia i Dożynki

Po raz kolejny świętowaliśmy w szkole Święto Dziękczynienia i Dożynki! W czasie lekcji nauczycielki rozmawiały z dziećmi na temat święta plonów i zbiorów - w USA jest to Święto Dziękczynienia, zaś w Polsce - Dożynki. Dzieci opowiadały jako one obchodzą Święto Dziękczynienia w ich domach. Jak wynikało z opowieści, w wielu domach łączy się tradycję jedzenia indyka wraz z tradycją jedzenia polskich potraw i deserów. Nauczycielki zaś opowiedziały o tradycyjnych Dożynkach, na których królują zbiory z pól i lasów, a przede wszystkim zboże i chleb. Każda klasa obchodziła Dożynki nieco inaczej. W klasie 0, 1 i 6, pojawiło się na deser wspaniałe ciasto czekoladowe. Klasa druga przebrała się w stroje ludowe. Do uczty zasiedli uczniowie przebrani w stroje góralskie i krakowskie, a także w chusty ludowe. Co kto miał. Liczyła się fantazja i dobry humor. Na stół wjechał chleb własnego wypieku, dżem i miodek. Nie zabrakło na  deser szarlotki. Z kolei klasa trzecia zaczęła obchody od zrobienia wieńca dożynkowego z kwiatów i kłosów traw, a następnie przygotowała poczęstunek. Na nakrytych obrusami z ludowymi motywami zagościły chleby z ziarenkami i orkiszowy własnego wypieku, domowy dżem truskawkowy, miody, masło. Ciasto z malinami i jagodami uwieńczyło ucztę. Sądząc z apetytu dzieci we wszystkich klasach wszystko było przepyszne i bardzo smakowało! 

Friday, November 4, 2011

Dzieci listy piszą - o Halloween


Droga Pani Aniu!
Na Halloween ja byłem przebrany za żołnierza z “Gwieznych Wojny.” Chodziłem i zbierałem cukierki. Ja chodziłem z rodziną i znajomymi kolegami. Widziałem fajne i straszne domy. Jak przyszedłem do domu to ja liczyłem cukierki. Mama mi pozwoliła zjeść kilka cukierków. Było bardzo fajnie.
Dominik
Droga Pani Aniu,
Dziękuje za ciastka. One były bardzo przyszne! Nasza rodzina jedzie do Disneyland.  To będzie mój pierwszy raz. Gdy byłam pierwszy raz w Disneyworld byłam dzidzusiem i nie pamiętam dużo. Disneyland jest w Kalifornii, a Disney World jest w Florydzie. Ja myślę że będzie fajnie. Ja bardzo chcę zobaczyć Tinkerbell i jej koleżanki. Powiem Pani jak było kiedy wrócę.
Pozdrawiam,
Agnieszka(Agnes)
Droga Pani Aniu,
Na Halloweem ja poszłam do mola. Tam spotkałam trzy koleżanki Megan, Arianę i Seren. Ja poszłam zbierać cukierki z Arianą i Seren. Po drodze spotkałam Megan. My dostałyśmy dwa ballony. Jak czekałyśmy na balon to brałyśmy nasze cukierki i wrzucałyśmy do naszych torebek z cukierkami. Najwięcej cukierków dostałam w moim bloku. W moim bloku mogłam wybrać ile miałam ochotę i jakie, cukierki. Miałam m&msy, lizaki, twarde cukierki, almonds i dużo więcej.
Pozdrawiam serdecznie,
Natalia

Pani Aniu,
W miniony poniedziałek obchodziliśny Halloween. Ja byłem przebrany za motorniczego pociągu, mój brat był przebrany za Harry’ego Pottera. Razem z kolegami chodziśmy od domu do domu i zbieraliśmy cukierki. W jednym domu dostaliśmy marchewki. Gdy tak chodziliśmy zrobiło się ciemo i mosieliśmy wracać do domu.  A Pani za kogo było przebrana?
Serdecznie pozdrawiem,
Daniel

Droga Pani Aniu,
Mój Halloween był bardzo fajny. Mój brat był smokiem, a ja byłam duchem. Najpierw poszliśmy do naszych sąsiadów. Po tym poszliśmy dodomu Veronici, a jeszcze po tym do przyjaciółki mojego brata.  Do niektórych domu mój brat bał się iść, ale ja się nie bałam. Mój brat, Tadziu, brał 2-4 cukierków, ale ja brałam tylko po jednym. I tak dostałam więcej cukierków niż on. Było super! Wróciliśmy o ósmej wieczorem.
Do zobaczenia,
Weronika Danuta

Kochana Pani Aniu,
W tym roku Halloween by bardzo specjalny bo zaprośliśmy gości. Ala była przebrana za czarownicę, a Igi był śmiercią. Ja przebrałam się za czarnego kota. Nasi rodzice nie mieli kostiumów. O szóstej wyszliśmy na zbieranie cukierków. Po powrocie wysypaliśmy wszystkie słodycze na dywan. Bardzo mi się podobało i w przyszłym roku też chciałabym zaprosić gości.
Pozdrowienia,
Róża

Droga Pani Aniu,
Chciałam napisać o tym jak spędziłam Halloween. Poszedłam do Andrzeja, który jest moim kolegą. Prosiliśmy tatę czy możemy już zacząć. Tata się z godził i poszliśmy. Zaczęliśmy od pierwszego domu. Zadzwoniliśmy dzwonkiem do drzwi i powiedzieliśmy „trick or treat” i pani która mieszkała dała nam cukierki, a my podziękowaliśmy pani. Poszliśmy do drugiego domu, ale niestety był tam tylko koszyk z cukierkami nie mogliśmy powiedzieć  „trick or treat”, bo pani nie było. Ta pani musiala mieć dzieci i poszła z nimi. No i tak chodzilśmy po osiedlu. Miałem więcej przyjemności tego dnia. Jak sończyliśmy  zbieranie cukierków,  poszliśmy do Andrzeja do domu. Pograliśmy w grę, zjedliśmy i policzyliśmy cukierki. Trochę ich zjadłem, ale potem musieliśmy iść do domu. Tak spędziłem Halloween.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Filip S.
P.S. Zapomiałem napisać o moim kostiumie. Byłem przeybrany za strażnika krypty

Droga Pani Aniu,
Halloween spędziłem z moim kolegą Nathan’em. Na jego osiedlu zbieraliśmy słodycze. Byłem przebrany za Joda z „Gwiezdnych Wojen”. Wszędzie było dużo strasznych dekoracji. Wcale się nie bałem! Nawet jak zrobiło się ciemno! Nazbierałem dużo słodyczy.
Pozdrawiam,
Filip W.

Wednesday, November 2, 2011

Wielki konkurs czytelniczy "Literacka podróż dookoła Polski" rozstrzygnięty!

Gratulacje dla zwycięzców letniego konkursu czytelniczego Literacka podróż dookoła Polski – Anniki, Marysi, Andrzeja, Filipa i Łukasza. Każdy ze zwycięzców spędził w czasie wakacji co najmniej 500 minut czytając książki po polsku! To super osiągnięcie!!!!!!!! Czytanie po polsku też jest fajne i warto sięgać po książki, których nie znajdziemy po angielsku. W nagrodę zwycięzcy dostali pamiątkowe zakładki do książek z motywem wycinanek łowickich a także kupon do amazon.com. Mamy nadzieję, że przyda się na zakup książek!!!!!!!!


A wszystkich uczniów zachęcamy by czytali po polsku jak najwięcej! W czasie następnych wakacji będzie też szansa wziąć udział w kolejnym konkursie czytelniczym. 

Wednesday, October 26, 2011

Bajka o smokach

Naszą szkołę odwiedziły panie Agnieszki ze Szkoły Języka Polskiego przy Uniwersytecie Śląskim. Dla klas 0-4 poprowadziły lekcje pod tytułem W świecie bajek. Pod koniec lekcji wspólnie z uczniami ułożyły bajkę o smokach. 

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami żyli sobie król, królowa i smok. Smok próbował wszystkich zjeść. Rycerze z nim walczyli, ale on wszystkich zjadał. Nagle smok zniknął. Wokół królestwa wybudowano mur. Smok więc już tu nie wrócił, ale pojawił się gdzie indziej. Tam też przyszedł Johnny, który został królem. Jednak został przez mieszkańców królestwa wyrzucony z zamku. Wtedy przyszły smurfy, które jeździły na smoku. Pojawiła się też królewna w złotej sukience i w złotych pantofelkach, a także syrenka, która pływała w rzece. Pewnego dnia nad królestwem pojawił się samolot. Smok ogonem strącił samolot, a sam zjadł wszystkich pasażerów. Ponieważ było ich bardzo dużo to smok pękł z przejedzenia. Wtedy do królestwa przyszli jego mama i tata i zaatakowali to królestwo. Na szczęście zjawił się wtedy inny smok, Pompon, wraz z żoną Pepsikolą i dziećmi Pulpetem i Prudencją i zabili niedobre smoki. Mieszkańcy żyli potem długo i szczęśliwie, a na króla wybrali Johnniego. 



Friday, October 14, 2011

Nauczyciele w oczach dzieci

W klasie trzeciej rozmawialiśmy o święcie nauczyciela, obchodzonym w Polsce 14 października. Rozmawialiśmy o tym jak to jest być nauczycielem – dobrze czy nie. Otóż wg dzieci jest dobrze, bo można cały czas jeść, organizować party w szkole z okazji różnych świąt i uczyć innych. Niedobrze jest być nauczycielem, bo uczniowie bywają niegrzeczni i robią dużo hałasu od czego boli głowa. J
Nauczycielami, wg dzieci, zostają osoby, które nie mogą znaleźć żadnej innej pracy, ale lubią dzieci i chcą je uczyć. Czasami zaś panie, które mają dobrze zarabiających mężów, którzy pracują w Microsofcie lub wręcz bogatych mężów zostają nauczycielkami, bo nie muszą same dużo zarabiać. Na koniec zaś dzieci stwierdziły, że mają one swoich ulubionych nauczycieli i wcale nie są to tylko ci, którzy nie zadają pracy domowej. 

Wednesday, September 14, 2011

Rozpoczęcie roku szkolnego

W dniu 14 września 2011, 57 uczniów Szkoły Polskiej im. ks. Jana Twardowskiego w Bellevue rozpoczęło zajęcia w roku szkolnym 2011/212. Nasi uczniowie uczęszczają do siedmiu regularnych klas polskich i jednej klasy dla dzieci uczących się języka polskiego od podstaw. Wszystkim życzymy, aby prace domowe same się odrabiały, wiedza wchodziła do głowy bez wysiłku, a przede wszystkim wspaniałych chwil i samych piątek i szóstek.


To już szósty rok działalności szkoły. Zaczynaliśmy bardzo skromnie w małej grupce 15 uczniów uczących się w 3 klasach - zerówce, pierwszej i piątej. Uczennice, które chodziły do piątej klasy obecnie już studiują, a Ewa, która zaczynała naukę w zerówce w pierwszym roku działania szkoły, uczęszcza obecnie do szóstej klasy. 

Wednesday, May 11, 2011

O rybaku i złotej ryce

Na zajęciach zerówkowicze i pierwszoklasiści wysłuchali kolejnej bajki z Kolekcji Dziecka Bajki z kotem. Tym razem była to bajka O Rybaku i zlotej rybce autorstwa Jarosława Mikołajewskiego. Bajkę czyta Magda Umer.

W opisie bajki czytamy: Dawno temu, w małej, ubogiej chatce na brzegu morza mieszkał rybak z żoną. Codziennie chodził łowić ryby. Pewnego dnia na jego wędkę złapała się złota rybka, która przemówiła ludzkim głosem i obiecała w zamian za darowanie jej życia spełnić trzy życzenia rybaka. Posłuchaj bajki i dowiedz się jak skończyła się ta historia. A oto co napisali nasi pierwszoklasiści. Ilustracje do bajki wykonali zerówkowicze.

Marcinek K.: Ta bajka opowiada o biednym rybaku, jego żonie i złotej rybce. Pewnego razu rybak złowil rybkę, ale ją wypuścił do morza. Żona rybaka żądała od rybki, aby spełniła jej cztery życzenia. Złota rybka dała żonie … domek, zamek i uczyniła z niej królową. To jej było za mało, bo chciała zostać Bogiem. Rybka, kiedy rybak ją o to poprosił, bardzo się rozgniewała i zabrała wszystko, co im dała. Morał bajki: nie żadajmy za dużo, bo można wiele stracić.


Maia Cz.: Ta bajka była o biednym rybaku i złotej rybce. ktora spełniała życzenia. W bajce "O rybaku i złotej rybce" były cztery życzenia. Głównymi bohaterami byli rybak i złota rybka. Rybka była średnia i złota. Na koniec bajki wszystko wróciło do normy. Morał to: warto cieszyć się z tego, co się ma. Ta bajka mi się podobała, bo miała dobre zakończenie.

Kuba P.: Bajka "O rybaku i złotej rybce" była o tym, jak rybak złowil rybkę i wypuścił ją z powrotem do wody. Rybka obiecała spełnić trzy jego życzenia. Bohaterami byli rybak, jego żona i złota rybka. Żona rybaka chciała więcej i więcej i na koniec bajki mieszkali w swojej starej chacie. Zawsze powinniśmy być zadowoleni z tego, co mamy a nie chcieć więcej. Bajka mi sie podobała i miała dobre zakończenie.



Patrick Ch.: Był sobie rybak, co złowił złotą rybke, która powiedziała mu, aby ją puścił to spełni każde jego życzenie. Miał cztery życzenia: nowe koryto , nowy dom, powozy i służba i aby żona była królową. Główni bohaterowie to rybak, jego żona i złota rybka. Rybka była mała ale złota. W końcu wszystko znikło, bo żona rybaka była złą kobietą. Bajka mi się podobała, bo rybka była bardzo dobra a żona rybaka zła.

Julcia Ch.: Bajka o Złotej rybce była o biednym rybaku, jego żonie i rybce. Żona chciała by rybka spełniła 3 życzenia. Chciała nowe koryto dla krowy, piękny dom i pałac. A potem jeszcze chciała więcej - służby i wszystkiego. Bajka podobała mi sie, bo rybka ukarała niedobrą żonę. Bajka uczy, że jesli ktoś jest niemily albo niedobry, to tą osobę trzeba ukrać. Nauczyłam się z tej bajki, że trzeba myśleć o innych.

Weroniczka K.: Ta bajka była o rybaku i złotej rybce. Rybka była złota. Było pięć życzeń : nowe koryto, dom, pałac, żona chciała służącą i żeby żona była cesarzową. Zakończenie było takie, że niedobra żona była w starej chatce ze starym korytem a morał jest taki, żeby nie chcieć za dużo. Mi się podobała bajka, bo myśle , że była fajna.

Nela W.: Bajka była o rybaku, który łowił ryby i napotkał złotą rybkę. Rybka mogła spełnić życzenia. Główni bohaterowie to: rybak i żona. Rybka była złota. Bajka mi się podobała, ponieważ fajnie jest pomarzyć o takiej rybie żeby spełniała życzenia.

Tuesday, May 10, 2011

Smok Wawelski

A to kolejna bajka z serii Kolekcja Dziecka Bajki z Kotem. Tym razem jest to bajka o Smoku Wawelskim, przezabawnie opowiedziana przez Grzegorza Kasdepke i Wojciecha Manna. Książeczkę pięknie zilustrowała Elżbieta Wasiuczyńska.

Andrzejek D.: Myślę, że bajka o "Smoku wawelskim" jest bardzo śmieszna. Trochę nie lubię tego smoka, bo jadł owce i ludzi. Jest grożny i agresywny. Na końcu bajki Szewczyk Dratewka uratował całe miasto Kraków przed smokiem. Szewczyk zrobił taką sztuczną owce i ona wyglądała jak prawdziwa ale nie była prawdziwa. Zamiast nóg miała 4 grube kije a w środku była wypełniona siarką i wtedy Szewczyk zszył jej brzuszek. Potem Szewczyk Dratewka podrzucił owce smokowi. Nikt inny nie chciał iść do smoka i zanieść mu owce do zjedzenia i dlatego Szewczyk musiał iść sam. Wcześniej smok zjadł wszystkich rycerzy i nie miał kto pójść do smoka. Król Krak też się bał pójść. Jak Szewczyk poszedł do smoka z owcą, to ta owca zrobiła "meeee..." jak najprawdziwsza owca. Smok się obudził, jak usłyszał owcę i natychmiast ją zjadł. W tym czasie Szewczyk uciekł, żeby smok też go nie zjadł. Po zjedzeniu owcy smokowi strasznie zachciało się pić i poszedł do Wisły. Pił, i pił, i pił wodę z Wisły i wszyscy mieszkańcy Krakowa na to patrzyli i Król Krak też i wtedy smok pękł na kawałki. Wszyscy się bardzo ucieszyli, że będą żyli bo smok już ich nie zje. W nagrodę Szewczyk dostawał od Króla Kraka dużo lodów waniliowych, bo je bardzo lubił.

Wednesday, May 4, 2011

Bajka o dwunastu miesiącach

Przy okazji nauki nazw miesięcy, pierwszoklasiści poznali bajkę O dwunastu miesiącach. Oto jak opisali tę bajkę:

Weroniczka K.: Baśń była o dwunastu miesiącach , dziewczynce Kasi i o Kasi niedobrej mamie i o jej siostrze. Macocha kazała Kasi przynieść z lasu fiołki, poziomki i pieniądze. Miesięcy było 12 i nazywali się : styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, pażdziernik, listopad i grudzień. Mi się baśń podobala. Najpierw była trochę smutna ale wesoło sie skończyła.

Marcinek K.:
Ta baśń opowiada o niedobrej matce, dziewczynce Kasi i dwunastu miesiącach. Macocha wysyłała Kasię do lasu po różne rzeczy, na przykład: po kwiaty i złoto, które było cieżko znależć ale miesiące pomogły Kasi. Miesięcy było dwanaście.

Maia Cz.: Baśń była o dwunastu miesiącach. Bohaterami byli Kasia i miesiące : styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, pażdziernik, listopad i grudzień.

Julcia Ch.: Baśń była o dwunastu miesiącach. Miesiące nazywały się Styczeń, Luty, Marzec, Kwiecień, Maj, Czerwiec, Lipiec, Sierpień, Wrzesień, Październik, Listopad, Grudzień. Najlepsze w baśni było kiedy Kasia mieszkała u dwunastu miesięcy. Najgorsze było kiedy córka macochy nazywała dwanaście miesięcy brzydkimi imionami. Bracia miesiące byli mili dla Kasi bo ona była miła dla nich. Uśmiechali się do niej, bo ona uśmiechała się do nich. Podobała mi się ta bajka. Napisałam nazwy miesięcy z dużej litery bo miesiące byli człowiekami.

Wednesday, April 20, 2011

Jajko wielkanocne

Uczniowie z klasy drugiej i trzeciej tuż przed świętami poznali kolejną przygodę ich ulubionego bohatera, Mikołajka. Tym razem było to nieznane opowiadanie zamieszczone w kalendarzu książkowym. Jak to zwykle bywa, Mikołajek ma całą masę przygód - tym razem w czasie Świąt Wielkanocnych.

Veronica P.: Opowiadanie o Mikołajku podobało mi się bo było bardzo śmieszne. Tata Mikołajka jest komiczny. Chciał sam malować jajka przy czym je tłukł. Potem szukał swojego zegraka, który Mikołajek schował jak chłopcy szukali jajek. Potem pokłócił się z sąsiadem i upadł na swój zegarek i trochę go uszkodził. A na końcu siedział ten tata na trawie w rozdartej koszuli, z nosa leciała mu krew i mówił rzeczy nie nadające się dla uszu dzieci.

Ola Ch.: Jajko wielkanocne podobało mi sie bo było śmieszne. Było śmieszne, bo Mikołajek schował zegarek taty. Jeszcze było śmieszne, bo mama karmiła dzieci czekoladkami i tortem czekoladowym, i czekoladą do picia. A zwykle mamy troszczą się o dzieci. A do tego na obrazku bylo pokazane, że całe schody były w plamach od farby do jajek. Dlatego mi się podobało Jajko wielkanocne.

Agnieszka D.: Opowiadanie o Mikołajku podobało mi się bo było śmieszne. Mikołajek miał niespodziankę dla taty i schował zegarek taty w trawie. Podobało mi się kiedy tata stanął na jajku. I też lubiłam kiedy sąsiad popchnął tatę i tata rozdusił zegarek. Też lubiłam, że Justynka dużo je i jest zawsze chuda jak ja!

Filip S.: Podobało mi się opowiadenie o Mikołajku bo było śmieszne. Fajne było to kiedy Mikołajek schował zegarek taty. Jeszcze było śmieszne to, kiedy tata i sąsiad pokłócili się w ogrodzie.

Julia S. Podobało mi się, że Mikołajek schował taty zegarek w ogrodzie. Podobało mi się, że taa i sąsiad pokłocili się. Nie podobało mi się, kiedy chłopcy chorowali, bo zjedli za dużo czekolady.

Filip W.: Opowiadanie o Mikołajku podobało mi się bo było śmieszne. Zabawne było to jak Mikołajek schował tacie zegarek w trawie. Dzieci jadły same smakołyki. Tort czekoladowy popijały gorącą czekoladą.

Wiktoria F.: To opowiadanie bardzo mi się podobało. Jest w nim opisana tradycja wielkanocna- malowanie jajek, a potem chowanie ich w ogrodzie w różnych zakamarkach. Mikołajek je czekoladowe łakocie, jajeczka, torty i masę innych czekoladowych rzeczy. Mikołajek i jego koledzy jedzą bardzo dużo słodyczy, a potem wszyscy chorują z przejedzenia.

Ruta M.: To opowiadanie podobało mi sie, bo było śmieszne. Najśmieszniejsze było to, kiedy chłopcy zjedli cała czekoladę i się rozchorowali. Mamy musiały zabrać chłopców do domu.

Andrzej D.: To opowiadanie podoba mi się, bo jest śmieszne. Podoba mi się to, jak pan Bledurt przez przypadek nadepnął na jajko. Podoba mi się też to, jak tata Mikołajka zepsuł swój zegarek i jak malował jajka. I jak tata obiecał mamie, że zbierze ją do Rzymu.

Friday, April 15, 2011

Jaś i Małgosia

Jaś i Małgosia autorstwa Jarosława Mikołajewskiego to książeczka z doskonałej serii Kolekcja Dziecka Bajki z Kotem.

Andrzejek jest wielkim wielbicielem tych bajek. Oto co napisal: Ta bajka jest o Jasiu i Małgosi, którzy są rodzeństwem. Mieszkali z rodzicami w biednej chatce w lesie. Oni byli bardzo biedni i nie mieli pieniędzy, a chcieli zjeść coś słodkiego, ale w domu nic nie było do zjedzenia. Kiedyś poszli do lasu i znaleźli domek, który był zrobiony z czekolad, krakersów i z cukierków i z innych słodyczy, które można znaleźć w sklepach. Jak znaleźli ten domek, to zjedli kawałek domu z piernika i popili oranżadą z fontanny. Wtedy wyszła z lasu Baba Jaga i ich uwięziła w domu. Zamknęła Jasia i karmiła go, żeby był gruby bo chciała go zjeść. I potem, jak Jaś był już gruby, to Baba Jaga chciała go upiec w piecu. Zapaliła w piecu i kazała się Jasiowi położyć na łopacie. Ale on był za gruby i Małgosia poprosiła, żeby Baba Jaga pokazała Jasiowi, jak ma się położyć na łopacie. Jak Baba Jaga się położyła na łopacie, to Małgosia ją wepchnęła prosto do pieca i Baba Jaga poszła do Aniołków. Jaś i Małgosia wrócili do domu i już nie byli głodni.

Tuesday, April 12, 2011

Magiczne drzewo

Serial o Magicznym drzewie oglądało wiele dzieci z naszej szkoły. Bardzo przypadł im do serca. Niektóre odcinki, choć zaczynały się strasznie, kończyły się dobrze. A jak mogło być inaczej - w końcu magiczne drzewo miało tyle mocy, że starczyło jej by pokonać zło.

Julia S.: Odcinek filmu Magiczne drzewo nazywał się Drewaniany pies ponieważ drewno jest magiczne, więc zachowuje się jak pies. Chciałabym mieć takiego psa. Po pierwsze byłoby to dobre dla środowiska. Magiczne sanki mogłyby jechać szybko i cicho. Poza tym bardzo chciałabym dostać psa.

Dominik M.: Odcinek filmu Magiczne drzewo nazywał się Drewaniany pies bo z magicznego drzewa wycięto sanki. Sanki ożyły i zachowywały się jak piesek. Był tam chłopiec, który znalazł magiczne sanki. Razem zaprzyjaźnili się. Ja nie chciałbym mieć takiego "drewnianego psa". Wolę mieć prawdziwego psa!

Róża P.: Odcinek filmu Magiczne drzewo nazywał się Drewaniany pies dlatego, że Jacek tak nazwał sanki. Ja bym chciała mieć drewnianego psa, dlatego że może mnie odwieźć do szkoły i może się pobawić ze mną.

Ola Ch.: Odcinek filmu Magiczne drzewo nazywa się Drwnany pies, bo sanie same nie jeżdżą. Jacek chciał psa, a miał sanie. Jeśli wytresujesz psa, to on robi to co mu każesz. Ja nie mam psa, ale widziałam wytresowane psy. Ja bym nie chciała mieć takiego psa, bo ktoś mógłby go ukraść. A do tego, mógłby odjechać.

Filip S.: Odcinek filmu Magiczne drzewo nazywał sięDrewaniany pies, bo sanki zachowują się jak pies. Dzieci - Tosia i Jacek - dostały te sanki od wujka. Były zrobione z magicznego drzewa. Nie chciałbym miec takiego psa, bo prawdziwy pies ma bardzo miękkie futro. Można go pogłaskać. I widzisz kiedy jest zadowolony, jak jego ogon jest w górze. I macha z radości ogonem. Dlatego wolę prawdziwego psa.

Tuesday, March 29, 2011

Zaczarowana zagroda

Asy z drugiej klasy czytały opowiadanie Aliny i Czesława Centkiewiczów Zaczarowana zagroda. W opisie opowiadania czytamy: Akcja opowiadania rozgrywa się na wschodnim wybrzeżu Antarktydy, gdzie grupa polskich polarników bada życie pingwinów. Zafascynowani mało znanymi ptakami naukowcy postanawiają zapędzić pingwiny do lodowej zagrody, aby je zaobrączkować. Następnego dnia okazuje się jednak, że zagroda jest pusta... Opowiadanie bardzo nam się podobało. Oto jak drugoklasiści je podsumowali:

Julia S. Podobało mi się, że pingwinki umiały uciec z zagrody. Podobał mi się pingwinek Elegancik. Podobało mi się, że pingwinki pomagały sobie wzajemnie abu uciec z zagrody. Podobało mi się jak pracownicy zaganiali pingwinki do zagrody. Podobało mi się, kiedy jeden pracownik powiedział, że pingwinki mogą fruwać. Podobało mi się kiedy profesor zgubił fajkę. Podobało mi się, że wszyscy ludzie pomagali sobie aby poznac życie pingwinów.

Veronica P. Ja lubiłam Zaczarowaną zagrodę. Podobało mi się jak pingwinki uciekły z zagrody. Podobało mi się jak mądre pingwiny zrobiły sobie drabine. Na dole był Elegancik, a na nim drugi pingwin i tak uciekały. Pingwiny to bardzo mądre ptaki.

Filip W. Najbardziej w opowiadaniu Zaczarowana zagroda podobal mi się pomysł zaobrączkowania pingwinów, żeby obserwować wędrówki pingwinów. Poza tym podobało mi się jak naukowcy próbowali złapać pingwiny. Chciało mi się śmiać kiedy profesorowi fajka wyleciała z buzi. Ciekawy byłem jak pingwiny wyszły z zagrody. Podobał mi się sposób wychodzenia pingwinów z zagrody.

Agnieszka D.: Ja lubiłam kiedy pingwinki wydostały się z zagrody. Też lubiłam kiedy profesor myślał, że pingwiny latają lub magicznie wychodzą z zagrody. Plus było śmieszne kiedy drugi pan myślał, że pingwiny trenowały do cyrku. Kiedy wszystkie pingwiny wychodzą, Elegancik jest zawsze w zagrodzie.

Ola Ch.: To co mi się podobało w Zaczarowanej zagrodzie, to to że naukowcy ciężko pracowali by poznać życie pingwinów. Bardzo chcieli je złapać do zagrody. Kiedy już im się to udało, poszli do siebie. W nocy pingwiny uciekły. Więc naukowcy zrobili większa zagrodę. Ale w nocy pingwiny znowu uciekły. A wkrótce naukowcy poznali sposób pingwinów.


Monday, March 28, 2011

Calineczka

Zerówka i klasa pierwsza sięgnęły po bajki z Kolekcji z Kotem. Calineczka została napisana przez Grzegorza Kasdepke, a przeczytana przez Magde Umer. Opis z www.sklep.gildia.pl: "Przedstawiam wam moją przyszłą żonę - powiedział chrabąszcz, sadzając Calineczkę na drzewie. - Fajna? Jednak inne chrabąszcze uważały, że nie, niefajna - ich zdaniem Calineczce brakowało co najmniej jeszcze kilku nóg i rąk, i w ogóle wydawała im się obrzydliwa. Szczególnie panie chrabąszczowe miały tu dużo do powiedzenia."

Po przeczytaniu wszystkie dzieci miały narysować ilustracje do bajki. Dzieci bardzo się postarały i pięknie zilustrowały Calineczkę.



Monday, March 21, 2011

Wiosna w Bullerbyn


Kiedy nastaje wiosna, wszystkie dzieci z Bullerbyn zupełnie
dziczeją. Lisa, Lasse, Bosse, Olle, Britta i Anna chodzą po płocie, ujeżdżają byka, włażą w kałuże i wpadają do strumienia. A mała Kerstin wyrywa mamie wszystkie narcyzy
w ogródku - bo tak przyjemnie jest zbierać kwiatki! Wieczorem dzieci palą stare liście i tańczą wokół ogniska, aż im się kręci w głowach... DRUGA DO KOLEKCJI: Kolorowa książka obrazkow
a o dzieciach z Bullerbyn!

Meli z zerówki bardzo się ta książeczka podobała. Dlatego też narysowała śliczny obrazek do niej.


Tuesday, March 15, 2011

Mikołajek i inne chłopaki, i klasa trzecia

Lekturą klasy trzeciej była książka Mikołajek i inne chłopaki. Mikołajka i jego kolegów bardzo wszyscy w naszej szkole polubili. Każdy ma jednak innego faworyta i ulubioną przygodę:

Andrzejek D.: Mój ulubiony rozdział nazywa się Na camping. Ten rozdział jest śmieszny, bo chłopcy udają jazdę samochodem. W czasie jazdy jest bardzo śmiesznie. Najśmieszniejsze jest to, kiedy kierowca krzyczy na innych kierowców. Chłopcy udawali, że znaleźli rzekę. Chłopcy rozłożyli namiot. Na koniec kempingu rozpadał się deszcz i musieli wrócić do domu.

Julcia Z.: Książka ta opowiada o różnych przygodach Mikołajka i jego kolegów. Jest bardzo ciekawa i śmieszna. Moje ulubione opowiadanie to “Szachy”. Na początku tego opowiadania Mikołajek poszedł do Alcesta na podwieczorek. Później chłopcy musieli pójść do pokoju Alcesta grać w szachy. Na końcu gra w szachy zamieniła się w prawdziwą wojne i wielki bałagan w pokoju Alcesta.

Alcest jest bardzo dobrym kolegą Mikołajka. Jest gruby i zawsze ma tłuste rece. Alcest lubi jeść, nie lubi dzielić się swoim jedzeniem z innymi.

Ruta M.: Książka opowiada o Mikołajku i jego kolegach. Opowiada też o ich przygodach. Akcja książki rozgrywa sią w latach 60-tych we Francji, w szkole Mikołajka i w jego domu. Ta książka była ciekawa. Czasem nie była śmieszna. Moje ulubione opowiadanie to “ Kleofas ma okulary”. Na początku Ananiasz zdenerwował się, gdy Kleofas przyszedł do szkoły w okularach. Ananiasz płakał, bo myslał, że nie będzie pupilkiem pani. Później wszyscy chłopcy chcieli zmierzyć okulary Kleofasa. Na koncu pani się zdenerwowała i kazała wyjść Alcestowi z klasy. Alcest miał na nosie okulary Kleofasa. Pani wywołała Kleofasa do tablicy i Kleofas dostał pałę.

Najbardziej podobał mi się Ananiasz. Ananiasz jest pupilkiem pani w szkole. Ma jasne włosy, nosi okulary i jest chudy. Ananiasz lubi odpowiadać na pytania pani i lubi się uczyć. Ananiasz jest skarżypytą.

Saturday, March 5, 2011

Koty - Andrzejek Dawiec

To jest moja ulubiona książka o kotach. Ta książka jest fajna i ciekawa, bo ja bardzo lubię koty i ta książka jest właśnie o kotach. Mam w domu trzy koty: Kicię, Nutellkę i Hanię. Dzięki tej książce dużo rzeczy się dowiedziałem na temat moich kotków. Czytam tę książkę codziennie, bo lubię też oglądać najróżniejsze zdjęcia kotów. Mogę tęż przeczytać w niej, jak trzeba się zajmować kotkami, co one lubią jeść, czego nie lubią, skąd pochodzą i jak się lubią bawić. Chciałbym mieć wszystkie koty, które są w tej książce ale myślę, że chyba rodzice by się na to nie zgodzili. To znaczy, mama by też chciała ale tata nie.

Sunday, February 27, 2011

Rodzinka Robinsonów

Andrzejek D. poleca Rodzinkę Robinsonów: Ta ksiażka jest o Leonie, który jest młodym wynalazcą. Leon wychowywał się w sierocińcu i bardzo chciał odnaleźć swoją mamusię. To było jego marzenie i chciał mieć jeszcze swoje ogromne laborarorium. Aby cofnąć się w czasie wynalazł taką specjalną maszynę czasu, ktora pomogła mu cofnąć się do przeszłości. Niestety, maszynę czasu ukradł mu niedobry Pan w Meloniku. Na końcu Leon wyprowadził się z sierocińca i zamieszkał z Luizą i z Marianem i miał w końcu swoją wymarzoną rodzinę. Ta książka mi się podobała, bo było w niej dużo wynalazków. Też chciałbym kiedyś coś fajnego wymyśleć i zbudować i żeby to był też wynalazek.

Friday, February 25, 2011

Grzegorz Kasdepke odpowiada na nasze pytania

Kilka lat temu, uczniowie naszej szkoły napisali pytania do autora, czyli pytania jakie chcieliby zadać autorce lub autorowi opowiadań lub wierszy dla dzieci. Od tego czasu jeśli tylko mamy okazję, zadajemy te pytania w imieniu naszych uczniów. Oto nasze spotkanie z Grzegorzem Kasdepke, autorem książek dla dzieci, które często wykorzystywaliśmy na naszych lekcjach. Kacperiada i Kacper z szuflady były czytane przez naszych uczniów jako lektura, a i inne opowiadania, jak choćby te o detektywie Pozytywce, mity greckie czy opowiadania o uczuciach gościły na różnych lekcjach. 


Czy mógłby Pan powiedzieć troszkę o sobie?
Mógłbym. Mam na imię Grzegorz, ale oczywiście wszyscy przyjaciele mówią do mnie Grześ – co przypomina mi koszmarny wierszyk, którym byłem katowany w dzieciństwie, wierszyk zaczynający się od słów: „Idzie Grześ przez wieś...”. Więcej? Proszę bardzo. Niedawno skończyłem 35 lat - co zresztą ogromnie mnie zdumiało („Jak to?! Już?!”). Mój synek, Kacper, dawno przestał być synkiem – teraz jest poważnym dwunastoletnim synem. Lubię być ojcem, i lubię być pisarzem.

Kiedy postanowił Pan zostać pisarzem?
Dawno, dawno temu, jeszcze w szkole podstawowej. Czytałem wtedy bardzo dużo książek. I, rzecz jasna, uwielbiałem chorować, bo gdy byłem chory, mogłem zostać w domu i czytać jeszcze więcej niż zwykle. Któregoś razu leżałem na kanapie okutany ciepłym kocem i czytałem „Łowców Przygód” Coorwood’a. Mama co i raz zaglądała do pokoju, sprawdzając czy połknąłem lekarstwa, czy wypiłem gorącą herbatę, czy... – zresztą wiadomo, jak w takich sytuacjach zachowują się mamy, prawda? W pewnym momencie musiałem się zdrzemnąć, ale drzemiąc śniłem, że wciąż czytam książkę. Śniłem treść książki. A najśmieszniejsze, że gdy potem otworzyłem oczy, okazało się, że książka, którą sobie przyśniłem, była dużo ciekawsza od tej, którą właśnie czytam. Wtedy właśnie postanowiłem zostać pisarzem.

 Co trzeba zrobić by zostać pisarzem?
Po pierwsze trzeba naprawdę chcieć nim zostać. To się czuje. Po drugie trzeba pisać. Po trzecie trzeba być krytycznym wobec tego, co się napisało. Po czwarte trzeba porzucić wstyd, strach i pokazać komuś swoje teksty. Najlepiej komuś, kto nie będzie kręcił, i jeżeli coś mu się nie spodoba, to szczerze nam to powie. No i trzeba wysyłać swoje teksty do różnych wydawnictw, redakcji – nawet jeżeli nie zostaną od razu wydrukowane, to może przynajmniej dowiemy się, jak je poprawić.

Co powiedzieli Pana rodzice gdy im Pan powiedział ze będzie pisarzem?
Powiedzieli: „Dobrze, Grzesiu”. A potem kazali mi umyć ręce, bo to było przed obiadem.

 Dlaczego pisze Pan dla dzieci, a nie dla dorosłych?
Dlatego, że jestem cwany ;) Dzięki temu, że piszę książki dla dzieci, moje książki, oprócz dzieci, czytają także dorośli: rodzicem dzieciom, dziadkowie wnuczętom, nauczyciele uczniom... Gdybym pisał książki wyłącznie dla dorosłych, miałbym o połowę mniej czytelników.

Czy trudno jest pisać dla dzieci?
Czasami tak, czasami nie. Jeżeli ktoś lubi coś robić, to wkrótce to coś przestaje sprawiać mu trudności. Choćby jazda na rolkach czy nartach. Z pisaniem jest podobnie. Nawet jeżeli czasami coś sprawia mi trudność, to na tyle lubię swój zawód, że niczym się nie zrażam – nawet jeżeli muszę poprawiać własny tekst  czterdzieści razy.

Czy łatwiej się wymyśla książki niepoważne czy poważne?
Hm, muszę pomyśleć... (przerwa na myślenie). Najtrudniej wymyśla się pozornie niepoważne książki o poważnych problemach. Taką książką była „Mam prawo” – zbiór bardzo śmiesznych opowiadań o bardzo poważnych sprawach (a konkretnie o prawach dziecka).

Skąd Pan bierze pomysły na książki?
Po pierwsze mam syna, z którym bardzo dużo gadam – i każda z takich rozmów dostarcza mi jakiś pomysł. Poza tym sam przecież byłem dzieckiem (niektórzy twierdzą, że nadal nim jestem) – czyli mam już drugie źródło pomysłów. Po trzecie pomysły bardzo często podsuwają mi dzieci podczas spotkań autorskich – proszą na przykład, żebym napisał romans albo horror, opowiadają o tym, co dzieje się w ich domach, szkołach, i w ten sposób pomagają mi w pracy.

Jak wygląda Pana dzień?

Pisarz zawsze ma wakacje (bo przecież nie chodzę do żadnego „zakładu pisarskiego” – pracuję w domu).  A jednocześnie zawsze jest w pracy (bo nigdy nie wiem, kiedy przyjdzie mi do głowy pomysł, który będę musiał natychmiast zapisać). Każdy mój dzień jest w jakiś sposób do siebie podobny. Ale każdy lubię. Najważniejsze, że nigdzie nie muszę biec z rana, więc z reguły śpię tak długo, jak mam na to ochotę. Co nie oznacza, że śpię do południa. Kiedyś, gdy chodziłem jeszcze do szkoły, myślałem sobie, że jak już będę dorosły, jak już zostanę pisarzem, to będę byczył się w łóżku co najmniej do trzynastej popołudniu. A teraz, gdy mogę sobie dłużej pospać, wstaję sam z siebie przez ósmą.  Potem mycie, śniadanie, poranna prasówka, i siadam do pracy. Czasami piszę godzinę, a czasami kilkanaście godzin. Zależy. Nie zapominam o sporcie – każdego dnia biegam przynajmniej pół godziny. Albo gram w piłkę z Kacprem. Albo chodzimy na basen. A wieczory to przeważnie książki, książki, książki. Oraz kino, teatr i przyjaciele.


Dlaczego warto czytać książki?
Ja po prostu lubię to robić, nie potrzebuję innego pretekstu. Ale co poniektórych może bardziej przekona zdanie, że ludzie, którzy książki czytają są podobno inteligentniejsi od tych, którzy patrzą na książki z niechęcią. Inteligentniejsi, mądrzejsi, obdarzeni bujniejszą wyobraźnią. Wystarczy? Młodzi czytelnicy książek to przyszła elita świata.

Co powiedziałby Pan dzieciom mieszkającym za granicą i uczącym się polskiego jako dodatkowego języka?

Że podziwiam Was bardziej niż Supermana i Batmana razem wziętych. Język polski wydaje mi się bardzo trudnym do nauczenia. Ale warto go poznać – choćby po to, żeby przeczytać w oryginale „Kaczkę-dziwaczkę” :)

Sunday, February 20, 2011

Kacperiada - lektura klasy drugiej

Kacperiada była lekturą obowiązkową klasy drugiej. Wszyscy poznaliśmy opowiadania o Kacprze napisane przez Grzegorza Kasdepke. Kacper spodobał się wszystkim, bo miał bardzo śmieszne przygody.

Veronica P.: Kacper był czteroletnim chłopcem. Miał bujną wyobraźnie i wymyślał, że starsza pani w szpitalu to zima albo pan od kaloryferów to doktor. Nie słuchał też rodziców i dlatego chcieli sprzedać jego nieużywane uszy. Lubił się długo kąpać i bawić w piaskownicy. Raz wykopał skarb aż się jego tata bardzi zdziwił. Bardzo polubiłam opowiadania o nim. Trochę przypominały historyjki o mnie.

Ola Ch.: Kacper był śmieszny, bo mówił "tato, on nas zje". Kacper był odważny bo spróbował tortu marchewkowego. Kacper był miły, bo wziął pajacyka, który nie miał właściciela. Kacper był smutny, kiedy tata się z nim nie bawił. Kacper to był fajny chłopiec.

W Kacperiadzie najbardziej podobał mi się rozdział Urodziny Kacpra. Podobało mi się dlatego, że Kacper spróbował tortu Marty. Był dzielny i miły, bo kiedy nikt nie chciał tortu marchewkowego, to on nie chciał by Marta była smutna i sam spróbował. A Marta była szczęśliwa, że ktoś spróbował jej tortu. Kacper nie tylko spróbował czegoś nowego, ale jeszcze był miły i dobry dla Marty wyłącznie. To jest właśnie to, dlaczego i jaki rozdział podobał mi się najbardziej.

Julia S. : Kacper był brudny bo pomazał się pastą do zębów. Kacper jest przemądrzały bo myśli, że wszystko wie. Kacper jest dobry i ma dobre serce, bo chciał adoptować pajacyka. Kacper jest śmieszny, bo powiedział tacie, że bedzie aktorem, a tata kurtyną. Kacper bardzo lubi się kąpać, ale nie lubi myć głowy.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie o teatrze. Oni bawili się w teatr. Kacper był aktorem, a tata kurtyną. Mama Kacpra była publicznością. Tata Kacpra tak polubił teatr, że potem i Kacper, i mama byli publicznością.

Filip W.: Kacper był śmieszny, ponieważ kiedy pies leciał na czekoladowe lody on krzyknął "Tato, on nas zje". Kacper miał dobre serce, ponieważ zjadł marchewkowy tork bez curku, żeby dziewczynka, która nie mogła jeść cukru nie czuła się gorsza. Kaceper był czasami niegrzeczny, bo jak rodzice wołali, to nei przychodził na obiad i nie używał swoich uszu. Kacper był opiekuńczy, ponieważ kiedy znalazł bezdomnego pajacyka, to zgodził sięz tatą na adopcję.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie pt. "Kąpiel". Kacper bardzo lubił siedzieć w wannie. Raz wieczorem jego tata zasnął na kanapie, a Kacper był w wannie. Jak się tata obudził, to zobaczył w wannie tylko gumowe rękawiczki. Myślał, ze Kacper się rozpuścił jak oranżada, a on już po prostu poszedł spać.

Róża P.: Kacper był smutny, fajny, kochany i ciekawy. Był smutny, gdy tata nie chciał się bawić. Jest fajny, bo myślał, że tata znajdzie skarb. Jest kochany, bo kochał pajacyka. Jest ciekawy, bo znalazł panią zimę.

Nie podobało mi się żadne opowiadanie. Kacper jest za śmieszny dla mnie. Mi się też nie podobało, ze tata opowiadał, a ja bym chciała, żeby mama opowiadała albo żeby Kacper opowiadał. Mi się też nie podobało, że prawie wszystkie opowiadania były śmieszne. Chciałabym, zeby w historyjkach występowało więcej zwierzątek.

Filip S.: Kacper był śmieszny, kiedy zachowywał się jak dziadek. Był miły bo zjadł na urodzinach tort, który przyniosła dziewczynka. Był wesoły bo znalazł z tatą pajacyka pod drzewem i Kacper zaadoptował pajacyka. Był ciekawy, bo chciał wiedzieć do czego służą klepsydry. Był dzielny kiedy znalazł w piaskownicy skarb.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie "Nadęty jak balon". Pewnego dnia tata Kacpra na obiad zrobił spaghetti i był bardzo z siebie dumny. Potem Kacper powiedział tatcie, że jest nadęty, zarozumiały i nikt go nie lubi. Wtedy tata opowiedział mu historię od dwóch balonach. Czasem jest dobrze być nadętym, czyli napompowanym jak balon.

Dominik M.: Kacper to imię chłopca. On jest grzeczny, dlatego że słuchał mamy i nie bił nikogo. Kacper potrafi rozśmieszać dzieci i dlatego wszyscy go lubią.

Thursday, February 17, 2011

Encyklopedia Wiedzy : Wielcy podróżnicy i odkrywcy


Andrzejek poleca nam Encyklopedię Wiedzy: Wielcy podróżnicy i odkrywcy.

Ta książka jest bardzo ciekawa i można się z niej dowiedzieć fajnych rzeczy. Opowiada o dawnych czasach, o statkach, mieszkańcach odkrywanych lądów a nawet o tym, co kiedyś jedli. Dowiedziałem sie, że pierwszą pizzę upieczono w Neapolu i że lody tez pochodzą z Wloch.Lubię czytać o podrożnikach i odkrywcach i sam też bym chciał coś kiedyś odkryć. Najbardziej chciałbym się przenieść w czasy Krzysztofa Kolumba. Byłbym Krzysztofem Kolumbem i wtedy bym był bardzo sławny. Wszyscy by wtedy mówili, ze to Andrzej Dawiec odkrył Amerykę!!!

Monday, February 14, 2011

Franklin i Walentynki

Z okazji Walentynek razemzerówka z pierwszą klasą ogladały jedną bajkę z serii bajek o Franklinie Paulette Bourgeois i Brenda Clark, pt. "Franklin i Walentynki".

Zielony żółw Franklin znany jest dzieciom na całym świecie z serii powszechnie lubianych książeczek oraz popularnych filmów animowanych. Każdy tomik to osobna historia o niezwykle ważnych sprawach z życia przeciętnego kilkulatka. Postacie wykreowane przez autorki są wzorcem nie tylko dla dzieci, lecz także dla rodziców, a ich przeżycia pozwalają odnaleźć się w niełatwych sytuacjach życiowych.

Franklin przygotował walentynki dla swoich przyjaciół. Niestety spiesząc się na autobus zgubił je wszystkie. Franklin był przekonany, że straci przyjaźń kolegów. Jednak szybko się przekona, że przyjaźń nie zależy od podarunków, jakie się dostaje.

A oto rysunki ilustrujące historię o Franklinie.


Saturday, February 5, 2011

Encyklopedia Wiedzy: Kosmos

Lubię Kosmos, bo jest ogromny, fajny i nawet troszkę śmieszny. Fajny jest, bo jest w nim dużo planet i Slońce i jest też Ziemia, na ktorej mieszkamy. Jak czytam tę książkę, to sobie wyobrażam, że mieszkam czasem na innej planecie. Książka jest też trochę śmieszna, bo jest w niej opisany taki fajny robot, który jest na Marsie. Ten robot robi zdjęcia i ma jeszcze takie malutkie rączki, którymi może np. zbierać kamienie i dotykać planety. Bardzo bym chciał mieć takiego robota. Lubię też czytać o gwiazdach, bo mam w domu taki duży teleskop, przez który można oglądać planety. Widziałem już dużo różnych planet i gwiazd.

Andrzejek Dawiec

Saturday, January 29, 2011

Encyklopedia Wiedzy: Owady i pająki

Lubię wszystkie zwierzęta, nawet pająki i różne robale. W tej książce jest dużo ciekawych opisów i zdjęć pająków i ważek i innych owadów. Są też fajne modliszki i motyle. Najbardziej lubię czytać o ważkach, bo często je łapiew moim ogrodzie. Lubię tę książkę bo są w niej ciekawe opowieści, fajne rysunki. Wcale się nie boję tych robaków i myślę, że są bardzo miłe i ładne.

Andrzejek Dawiec

Friday, January 21, 2011

Basia i Dziadkowie

Z okazji Dnia Babci i Dziadka zerowkowicze poznali książeczkę Zofii Staneckiej pt. "Basia i Dziadkowie". Opowiadanie zaczyna się tym, że Basia zachorowała. Jest jej smutno i źle. I wtedy właśnie przyjeżdżają do niej Dziadkowie... Opowiadanie bardzo podobala się zerówkowiczom :-)

Basia i Dziadkowie to książeczka z serii opowiadań o małej dziewczynce o imieniu Basia. Z opisu książeczki dowiadujemy się: Seria książek dla przedszkolaków o przygodach Basi – pięcioletniej współczesnej polskiej dziewczynki. Seria Basia to świat bliski i zrozumiały dla dziecka. Realia dzisiejszej Polski opisane są tu świetnym współczesnym językiem. Przygody Basi poszerzają wiedzę dziecka, pomagają mu zrozumieć otaczający go świat, pokazują jak poradzić sobie w trudnych sytuacjach.

A tak zilustrowali książeczkę nasi zerówkowicze.




Wednesday, January 19, 2011

Babcia na jabłoni

Z okazji święta Babci, zawitała do nas Babcia na jabłoni - bohaterka książki austriackiej pisarki, Miry Lobe. Główny bohater, mały chłopiec o imieniu Andi nie ma babci. Chociaż ma kochającą się rodzinę, w tym dwójkę starszego rodzeństwa, to jednak jest mu przykro, ponieważ niektórzy jego koledzy ze szkoły mają nawet dwie babcie, a one zabierają ich na karuzelę lub przywożą im prezenty. Andi lubi przesiadywać na gałęzi dużej jabłoni rosnącej w jego ogrodzie. Tam spotkał swoją babcię, z którą chodzi do wesołego miasteczka, łapie dzikie konie, pływa żaglowcem i która na wszystko mu pozwala. A oto wrażenia naszych dzieci po wysłuchaniu fragmentu książki.

Róża P.: Najbardzie u Babci Andiego podobało mi się, że spełniała wszystkie pomysły, które miał Andi. Te pomysły to to, żeby zrobić mu czapke i pójść na karuzelę i żeby pójść tam gdzie są duchy. Babcia Andiego miała niezwykłą torbę, z której wyciągała fajne rzeczy np. kierownicę.

Agnieszka D.: Podobało mi się kiedy babcia Andiego nagle pojawiła się. Kiedy poszli na karuzlę babcia robiła czapeczkę z pomponem. Lubię tę książkę bo jest ciekawa.

Ola Ch.: To co podobało mi się u babci Andiego, to to co miała w torbie. Babcia, która spełnia życzenia bylaby fajna. Tak dokładnie, to podobało mi się, że babcia miała torbę z fajnymi rzeczami.

Julia S. Podobało mi się, że babcia dała Andiemu bilety na karuzelę.Podobało mi się też, że babcia i Andi siedzieli na drzewie. Babcia miała bardzo fajny kapelusz.

Saturday, January 15, 2011

D.O.M.E.K.

Jak możemy przeczytać w opisie książki, D.O.M.E.K. to pomysłowa i zabawna książka, z której młodzi czytelnicy dowiedzą się, jak bardzo różne mogą być ludzkie domy i jak fascynującą sztuką jest architektura. Dowcipne, soczyście kolorowe rysunki i zwięzłe, przystępne opisy prezentują 35 niezwykłych domów stworzonych przez najwybitniejszych architektów świata. "D.O.M.E.K." zdobył prestiżowe wyróżnienia: otrzymał nagrodę główną w kategorii graficznej konkursu Książka Roku 2008 Polskiej Sekcji IBBY oraz nagrodę główną w konkursie Świat Przyjazny Dziecku organizowanym przez Komitet Ochrony Praw Dziecka, w kategorii "Książki dla dzieci w wieku od 5 do 12 lat". Książka wzbudziła zainteresowanie również za granicą: została przetłumaczona na języki niemiecki i włoski.

Róża P.: D.O.M.E.K jest moja ulubioną ksiażką, bo pokazuje jakie domy ludzie budowali. Zaprojektowali je architekci z różnych państw. Domy są różnokolorowe i mają różne kształty i wielkości. Mój ulubiony domek to domek gruszka. D.O.M.E.K. podoba mi się, ponieważ jest dużo ilustracji, które są kolorowe, śmieszne i fajne.

Andrzejek D.: W tej książce można znaleźć śmieszne domki, które można zbudować, np. domek zasłonka, domek orzeszek, domek piaskowy, domek dmuchany, domek bąblowiec i domek gąsienica. Chciałbym zamieszkać w domku UFO, bo fajnie wygląda i jakbym miał taki domek to wszyscy by myśleli, ze to jest prawdziwe UFO ! Podoba mi się jeszcze domek GWIEZDNY. Ten domek ma otworki i jak jest noc i się zapali swiatło w domku, to te otworki świecą.

Wednesday, January 12, 2011

Mój kochany Kotopies

Mój kochany Kotopies to najnowsze opowiadanie Beaty Ostrowickiej. Jak napisano w opisie książki "Ni to kot, ni to pies - taki cudak, uszyty przez babcię z kolorowych gałganków. Po prostu Kotopies - najlepszy przyjaciel Małej Dziewczynki, która znalazła go na strychu i mocno pokochała. Czy inne dzieci także polubią to brzydkie, szmaciane stworzonko?".

A oto co napisała o tej książeczce Julia C.: Mój kochany Kotopies to bajka o przytulance i Małej Dziewczynce, która znalazła tę przytulankę na strychu babci, czyli Pani Joli. Pani Jola uszyła zabawkę, która jej nie wyszła – była czymś co przypominało kota i psa. Nazwała go więc Kotopies. Koleżanki Małej Dziewczynki śmiały się z Kotopsa i mówiły że jest paskudą. Śmiały się, że jest on ze strychu Pani Joli, a nie z drogiego sklepu. Ale Mała Dziewczynka uważała, że Kotopies jest fajny i bardzo go kochała.

From Moj kochany kotopies
Beata Ostrowicka podpisuje książkę Julci na targach książki w Krakowie.

fot. Edyta Urbanowicz