Pages

Wednesday, November 28, 2012

Andrzejki/Katarzynki

O andrzejkach i katarzynkach nie sposób zapomnieć w naszej szkole. Co prawda nie zawsze udaje się je mieć w dniu kiedy one wypadają, ale w końcu to chodzi o to by tradycji zadość się stało. A kto raz wziął udział w zabawach andrzejkowych i katarzynkowych, ten chce by co roku je organizować. Oczywiście musi być lany wosk. Rozpuszczone więc zostały świeczki i wosk polał się do miski z zimną wodą. Potem patrzyliśmy co powstanie z cienia figury woskowej. Oj, czasem się trzeba było nieźle nagłowić i wykazać bujną wyobraźnia. Było też rzucanie zapałkami i zgadywanie jaka to litera się z nich ułożyła, aby na tej podstawie móc wróżyć. 


A. przed Tobą podróż lub przeprowadzka
E. pomyślność w miłości i w pracy, jeśli litera jest odwrócona – przejściowe kłopoty
H. szczęście w miłości, małżeństwo
K. sukces zawodowy
L. uważaj na złodziei, jeżeli litera jest odwrócona – ostrzega przed chorobą lub wypadkiem
M. wyjątkowo korzystna propozycja
N. okres dobrej passy
T. pomoc przyjaciół
W. uwaga na oszustów wokół siebie
V. ktoś będzie chciał cię wykorzystać
X. szczęście sprzyja ci we wszystkim




Rzucaliśmy też trzema kostkami i sprawdzaliśmy znaczenie wyrzuconych liczb:


Jeśli liczba wyrzuconych oczek wynosi:

2 Możesz liczyć na miłą niespodziankę. Może wygrasz na loterii?
3 Dzięki jakiemuś zbiegowi okoliczności spełni się któreś z twoich marzeń.
4 Poznasz nową koleżankę lub kolegę.
5 Osiągniesz dokładnie to, co planowałeś.
6 Już możesz się cieszyć. Szczęście jest tuż za progiem
7 Ktoś rozpowszechnia plotki na twój temat.
8 Niestety masz pecha, ale los się jeszcze odwróci.
9 Twój sukces będzie naprawdę wspaniały
10 Przez dłuższy czas czekają cię drobne kłopoty.
11 Czeka cię długa i ciekawa podróż.
12 Wkrótce poznasz kogoś, kogo polubisz.
13 Spotka cię coś przyjemnego.
14 Twoje życzenie ma niewielkie szanse na spełnienie.
15 Możesz liczyć na długotrwały uśmiech losu
16 Postępuj ostrożnie i rozważnie, a unikniesz kłopotów.
17 Uważaj, ktoś ci chce podstawić nogę.
18 Już wkrótce czeka cię wielkie szczęście i mnóstwo pieniędzy.


Bawiliśmy się też w ustawianie butów z lewej nogi wzdłuż ściany patrząc czyj to but pierwszy dojdzie do progu drzwi. Wielkie wybuchy śmiechu wywołało wskazywanie, który kubeczek z ukrytymi listkiem, obrączką i różańcem odsłonić. Jak się spełnią wróżby to całkiem spora grupa przyszłych księży wyjdzie z naszej szkoły. 




W klasie pierwszej i zerówce była smakowita wróżba - w rogalikach z nutellą ukryte zostały monety. Ten komu się trafiła, będzie miał szczęście. Dzień był słowem bardzo wesoły. W następnym roku znowu sobie powróżymy. 



Sunday, November 25, 2012

Święto Dziękczynienia/Dożynki w naszej szkole


W dniu 14 listopada w szkole mieliśmy tradycyjną ucztę dziękczynną. Święto Dziękczynienia często przyrównywane jest do polskich dożynek. Dlatego nasze uczty klasowe koncentrowały się na plonach - chlebach, ciastach, owocach i warzywach, itd. Głównym daniem były najróżniejsze chleby – chałka, chleb żytni, orkiszowy i pszenny z bardzo chrupiącą skórką. Kromki chlebów posmarowane masłem, dżemami domowej roboty (morelowy i śliwkowy)czy miodem znikały w buziach dzieci. Były też i inne łakocie, których można było spróbować , jak choćby szarlotka czy kompot owocowy. Klasa 4, która w tym roku na lekcjach geografii poznaje różne rejony Polski wraz z ich ciekawostkami i łakociami, miała okazję spróbować też rogali marcińskich – wszak 11 listopada był kilka dni temu. Wszystkie dania i łakocie nam bardzo smakowały i wprawiły nas w świąteczny nastrój. 



Oto jak uczniowie piątej klasy widzą związek między amerykańskim Świętem Dziękczynienia a polskimi dożynkami:

A.: Święto Dziękczynienia i dożynki są podobne, bo zbiera się plony i dziękuje się za nie Bogu. Dziękuje się też Bogu, że nie było powodzi i że powódź nie zniszczyła zboża, kukurydzy, papryki i innych upraw. W Polsce i W USA inaczej są nazwane te święta. 

J.: Podczas amerykańskiego święta Dziękczynienia spotykamy się z rodziną i znajomymi. Mamy duży obiad i dziękujemy za wszystko, co mamy w życiu. Na polskich dożynkach robimy wieńce z plonów i dziękujemy Bogu za udane zbiory.

R.: Pomiędzy tymi świętami jest taki związek, że oba wyrażają radość z zebranych plonów. Obchodzone są jednak inaczej. Z okazji dożynek plecie się wieniec z zebranych plonów, który niesiono do poświęcenia w kościele, a później niesiono go do dworu. W święto Dziękczynienia przygotowuje się ucztę z indyka, ciasta z dyni i potraw z kukurydzy.


Święto Dziękczynienia to okazja podziękowania bliskim, Bogu, losowi...za to, co nas dobrego spotkało do tej pory. Napisz, za co jesteś najbardziej wdzięczny.

A.: Z okazji Święta Dziękczynienia jestem wdzięczny za rodzinę, jedzenie i za to, że mam dużo kolegów.

J.: Jestem najbardziej wdzięczna za to, że moja rodzina jest zdrowa. Możemy razem się bawić i jeździć na wycieczki. Jestem wdzięczna rodzicom, że pomagają mi w pracy domowej. Kochamy się serdecznie! 

R.: Jestem wdzięczna za to, że żyję, że mam rodzinę. Jestem też wdzięczna za przyjaciół, moje zwierzęta i książki. 






Thursday, November 22, 2012

O Polsce i Ameryce


Uczniowie czwartej klasy czytali fragment noweli Henryka Sienkiewicza Za chlebem. Przy tej okazji omawiania tej lektury, odpowiadali na pytanie Czym jest dla Ciebie Polska, a czym Ameryka? To jak pięknie opisali swoje odczucia:

Róża: Polska oznacza dla mnie rodzinę, a Stany Zjednoczone to moje życie.
Ola: Ja widzę Polskę jako piękny kraj z pięknymi legendami i ładnymi budynkami. Widzę Amerykę jako piękny kraj z naturą i milutkim życiem.
Ala: Dla mnie Polska znaczy, że tam mieszka moja babcia i dziadek, Kuzyn Bartuś (on był urodzony 2 miesiące temu), ciocia i wujek Wiktor. A Ameryka znaczy, że ja mam mamę i tatę, brata i 2 koty, koleżanki i dużo dzieje się w moim życiu.
Filip: Polska to kraj, do którego lubię jeździć bo mam tam rodzinę i kuznów, z którymi mogę się bawić. Ameryka to kraj gdzie teraz mieszkam.
Łukasz: Polska jest krajem skąd pochodzi moja rodzina. A Ameryka jest moją ojczyzną.
Natalia: Polska dla mnie to kochany kraj  gdzie mogę spotkać się z rodziną. Ameryka to dla mnie walczący i silny kraj dla dobra większości.
Filip: Polska to ojczyzna mojej mamy i taty, moich babć i dziadków. Bardzo lubię tam jeździć i prowadzić polskie życie. Ameryka to kraj, w którym ja się urodziłem, chodzę do szkoły i mam kolegów. 

Ryc. Wincenty Wodzianowski, Wawrzon i Marysia (z Albumu jubileuszowego Henryka Sienkiewicza , Gebethnera i Wolffa) 


Podczas gdy czwartoklasiścci rozmawiali o noweli Sienkiewicza, piąta klasa rozmawiała o Pocahontas i tym kim ona była. Oto jak opowiadali jej historię jej życia.

A.: Pocahontas była indiańska księżniczką. Była miła i dobra. Uratowała kapitana Smitha przed Indianami, pomogła też osadnikom w szukaniu jedzenia i w poszukiwaniu miejsc do osiedlenia się.  

J.: Pocahontas była księżniczką indiańską. Była dobra, miła, wrażliwa, dzieliła się żywnością, pomagała osadnikom i broniła ich.

R.: Pocahontas była indiańską księżniczką. Pomagała osadnikom z Wiginii. Przynosiła im jedzenie i łagodziła konflikty z Indianami. Bardzo lubiła kapitana Johna Smitha. Kiedy Smith wrócił do Anglii, Pocahontas wyszła za mąż za lorda Johna Rolfa. Była nawet przedstawiona królowej.  Po pewnym czasie Pocahontas zachorowała na nieuleczalną chorobę i zmarła. 

Thursday, November 1, 2012

Marcin Pałasz odpowiada na nasze pytania


Kilka lat temu, uczniowie naszej szkoły napisali pytania do autora, czyli pytania jakie chcieliby zadać autorce lub autorowi opowiadań lub wierszy dla dzieci. Od tego czasu jeśli tylko mamy okazję, zadajemy te pytania w imieniu naszych uczniów.Zupełnie przypadkiem udało nam się poznać p. Marcina Pałasza i poprosić by odpowiedział na nasze pytania. Marcin Pałasz jest autorem wielu wspaniałych książek takich jak "Bardzo dzikie historie", "Ptaś i Miaugosia", "Wakacje w wielkim mieście", "Heca nie z tej ziemi", "Licencja na zakochanie" czy "Sposób na Elfa" i "Elfie, gdzie jesteś?"



Czy mógłby Pan opowiedzieć nam troszkę o sobie?
Pierwsze i od razu najtrudniejsze pytanie! :) Bo jakoś nie bardzo potrafię opisać samego siebie. Chyba najlepiej opisują mnie moje książki… Jestem taki sam, jak one – niemal zawsze uśmiechnięty. Taki już ze mnie niepoprawny optymista! A mówiąc bardziej serio: mieszkam w pięknym mieście – we Wrocławiu; studiowałem astronomię i do teraz mnie ona fascynuje. Kocham zwierzaki (za wyjątkiem tych, które mogą mnie dogonić i odgryźć mi to lub owo), i podobnie jak mój pies Elf jestem okropnym łasuchem! Za to gotować nie bardzo potrafię; co prawda zupy wychodzą mi znakomite, ale już przy próbie gotowania jajek na twardo kiedyś omal nie wysadziłem w powietrze siebie razem z kuchnią…
Kiedy postanowił Pan zostać pisarzem?
Podobno kiedyś, gdy miałem może z 10 lat, wszedłem do jadalni, w której rodzina jadła obiad, i śmiertelnie poważnie oświadczyłem: „Ja kiedyś napiszę książkę, zobaczycie!”. Nie pamiętam tego zdarzenia, jednak rodzina przysięga, iż to prawda… Czyli to marzenie było we mnie od bardzo dawna! Zaś gdy napisałem pierwszą książkę – „Opowieści z Krainy Potworów” – i już pierwsze wydawnictwo z miejsca zaproponowało podpisanie umowy i wydanie tej książki oraz kolejnych, nie wahałem się ani chwili… Pisanie to najpiękniejsza przygoda, jaka mnie w życiu spotkała! I ciągle trwa.
Co trzeba zrobić by zostać pisarzem?
Na pewno trzeba mieć ogromną wyobraźnię. Przyznam, że moja własna fantazja potrafi mnie nierzadko zadziwić, a czasem i przerazić :) Po drugie, trzeba umieć dobrze pisać. Dobrze, czyli poprawnie. A w tym z kolei przydaje się… czytanie! Serio – kto dużo czyta, ten nie ma z reguły problemów ze stylem lub z ortografią. Po trzecie zaś, trzeba… chcieć! I na pewno mieć odrobinę szczęścia, trafić na dobrych redaktorów, no i mieć obok siebie kogoś, kto pocieszy nas w chwilach zwątpienia. 
Co powiedzieli Pana rodzice, gdy im Pan powiedział, że będzie pisać książki?
Gdy zrezygnowałem z pracy w agencji reklamowej, by pisać książki, niemal wszyscy w mojej rodzinie popukali się znacząco w czoło. „Co ty będziesz robił?! Pisał…?! Zwariowałeś chyba!” – taka była ich pierwsza reakcja. Wyjątkami byli moja Babcia oraz Dziadek, którzy od samego początku wspierali mnie w stu procentach! A potem przyszły pierwsze sukcesy, nominacje, kolejne książki… i wtedy reszta rodziny zrozumiała, że może nie był to taki absurdalny pomysł, jak im się to z początku zdawało. :)

Dlaczego pisze Pan dla dzieci, a nie dla dorosłych?
Dla dorosłych pisać nie umiem. A przynajmniej idzie mi to dziwnie ciężko. Przykład: ponad cztery lata temu zacząłem pisać książkę dla dorosłych. Do tej pory napisałem mniej więcej połowę. A przez te cztery lata ukazało się chyba siedem moich książek dla dzieci i młodzieży! Moja Babcia twierdzi, że powodem jest to, iż ciągle mam w duszy dużo z dziecka, takie młodzieńczo-optymistyczne podejście do świata i ludzi… Może coś w tym jest? W końcu, Babcia niemal zawsze ma rację. :)
Czy trudno jest pisać dla dzieci?
Niektórzy autorzy twierdzą, że tak. Z reguły są to ci, którzy piszą właśnie dla dorosłych. Ja z kolei stwierdzam, że pisanie dla młodych Czytelników jest dla mnie łatwe, a do tego bardzo przyjemne! Nie znaczy to, broń Boże, że traktuję pisanie dla młodych mniej poważnie: wręcz przeciwnie, dzieci są najbardziej surowymi krytykami, a podczas spotkań autorskich wytkną pisarzowi najdrobniejsze błędy! Mimo to, bardzo rzadko mnie coś takiego spotyka. Uff! :)
Skąd Pan bierze pomysły?
Kiedyś znacznie częściej pisałem coś wziętego z wyobraźni: książki o potworach, duchach i wampirach, kosmitach… Ostatnio bardziej przemawiają do mnie pomysły wzięte z życia. Przykładem są książki z serii „Elfomania”, czyli „Sposób na Elfa” oraz „Elfie, gdzie jesteś?!”
Po prostu, pewnego szczęśliwego dnia, w czerwcu 2010 roku, w moim życiu pojawił się… Elf! Elf, czyli pies :) Bo tak dali mu na imię w schronisku, gdzie się urodził. Bardzo szybko okazało się, że ten pies ma tak zwariowany charakter, tak niesamowite poczucie humoru oraz tak niezwykłą pomysłowość, że nie mogłem nie napisać o nim książki! I okazało się to strzałem w dziesiątkę: Elfa pokochały dzieciaki w całej Polsce! Planuję już kolejne części i mam nadzieję, że równie bardzo spodobają się Czytelnikom. Zaś Elf sumiennie dba o to, by nie zabrakło mi pomysłów. :)
Skąd Pan wie, że da się napisać opowiadanie o Krainie Potworów, o różnych zwierzakach i o dzieciakach, które mają te wszystkie niesamowite przygody, o których Pan opowiada?
Zanim nie zacznę pisać, to nigdy tego nie wiem :) Pomysł wpada mi do głowy, siadam więc do komputera i zaczynam historię… i jakoś nigdy mi się do tej pory nie zdarzyło, by jej nie skończyć!
Czy ktoś Panu podpowiada o czym pisać?
Oczywiście Elf. Najczęściej robiąc coś całkiem zwariowanego :) Czasem też pomagają mi Czytelnicy! Podczas spotkań autorskich opowiadają swoje przygody, a czasem napiszą mi o nich w mailach. Moja bratanica z kolei wymyśliła bajkę o Fifach – małych, tajemniczych stworkach mieszkających w lesie. Przypuszczam, że w końcu powstanie o nich książka! :)
Jak wygląda Pana dzień?
Nie wiem, czy powinienem się przyznawać, na którą godzinę mam nastawiony budzik… :) Mianowicie, na 12 w południe! Nie chodzi jednak o to, że strasznie długo śpię, a raczej o to, że kocham pisać w nocy. To taka magiczna pora – jest cicho, spokojnie, za oknami nie słychać szumu samochodów… Kładę się spać nad ranem i dlatego wstaję późno. A każdy dzień wygląda inaczej – regułą są jedynie trzy długie spacery z Elfem. Poza tym czytam, odwiedzam rodzinę lub przyjaciół, często wyjeżdżam na spotkania z Czytelnikami… Muszę przyznać, że praca pisarza absolutnie nie jest nudna!
Czy pisze Pan zawsze i wszędzie czy planuje Pan kiedy będzie pisać?
Pisania nigdy nie planuję. Zdążyłem już zrozumieć, że do pisania nie można się zmusić. Trzeba czuć, że to właściwy moment, że przyszło natchnienie… i dopiero wtedy pisze się coś dobrego!
Którą ze swoich książek lubi Pan najbardziej? A którego bohatera lub bohaterkę?
Lubię wszystkie moje książki – ale każdą za coś innego. To jest trochę tak, jak z naszymi przyjaciółmi: każdy ma w sobie coś wyjątkowego, za co go cenimy, prawda? A moje książki też w jakimś sensie są takimi moimi przyjaciółmi… Z bohaterów moich książek najbardziej zaś jest mi bliski Szkodnik – pechowy 10-latek z książek „Licencja na zakochanie”, „Dziwne przypadki Ferdynanda Szkodnika” oraz „Zwłokopolscy”. A dlaczego? Bo mniej więcej taki sam byłem w jego wieku. :)
Którą książkę pisało się Panu najprzyjemniej?
Każdą pisało mi się dobrze, ale najlepiej chyba jednak „Sposób na Elfa”. Nie można się jednak temu dziwić, bo przecież jej tytułowy bohater istnieje naprawdę! A w dodatku towarzyszył mi dosłownie w każdej minucie pisania. :)
Dlaczego warto jest czytać książki?
Często porównuję czytanie książki z oglądaniem filmu nakręconego na jej podstawie. I nieodmiennie dochodzę do wniosku, że oglądanie filmu to zwyczajne pójście na łatwiznę! Oglądamy to, co wymyślił reżyser, scenarzysta, scenograf, itp… Zmuszeni jesteśmy do obejrzenia ich wizji książki! Zaś czytając, mamy znacznie większy wpływ na to, co widzimy. Bo czytając też przecież widzimy to, co się dzieje w książce, prawda? Tyle, że oglądamy to oczami naszej wyobraźni…
Co powiedziałaby Pan dzieciom mieszkającym za granicą i uczącym się polskiego jako dodatkowego języka?
„Polska język trudna język, ale warto!” :)A na poważnie: polski język jest piękny. Płynny i wyrafinowany, a że trudny – to prawda. I tym bardziej cieszą mnie wieści, że hen daleko, za morzami i górami, polskojęzyczne dzieci też czytają książki o przygodach mojego Elfa… :)

Dziękujemy za rozmowę z nami!