Pages

Thursday, November 1, 2012

Marcin Pałasz odpowiada na nasze pytania


Kilka lat temu, uczniowie naszej szkoły napisali pytania do autora, czyli pytania jakie chcieliby zadać autorce lub autorowi opowiadań lub wierszy dla dzieci. Od tego czasu jeśli tylko mamy okazję, zadajemy te pytania w imieniu naszych uczniów.Zupełnie przypadkiem udało nam się poznać p. Marcina Pałasza i poprosić by odpowiedział na nasze pytania. Marcin Pałasz jest autorem wielu wspaniałych książek takich jak "Bardzo dzikie historie", "Ptaś i Miaugosia", "Wakacje w wielkim mieście", "Heca nie z tej ziemi", "Licencja na zakochanie" czy "Sposób na Elfa" i "Elfie, gdzie jesteś?"



Czy mógłby Pan opowiedzieć nam troszkę o sobie?
Pierwsze i od razu najtrudniejsze pytanie! :) Bo jakoś nie bardzo potrafię opisać samego siebie. Chyba najlepiej opisują mnie moje książki… Jestem taki sam, jak one – niemal zawsze uśmiechnięty. Taki już ze mnie niepoprawny optymista! A mówiąc bardziej serio: mieszkam w pięknym mieście – we Wrocławiu; studiowałem astronomię i do teraz mnie ona fascynuje. Kocham zwierzaki (za wyjątkiem tych, które mogą mnie dogonić i odgryźć mi to lub owo), i podobnie jak mój pies Elf jestem okropnym łasuchem! Za to gotować nie bardzo potrafię; co prawda zupy wychodzą mi znakomite, ale już przy próbie gotowania jajek na twardo kiedyś omal nie wysadziłem w powietrze siebie razem z kuchnią…
Kiedy postanowił Pan zostać pisarzem?
Podobno kiedyś, gdy miałem może z 10 lat, wszedłem do jadalni, w której rodzina jadła obiad, i śmiertelnie poważnie oświadczyłem: „Ja kiedyś napiszę książkę, zobaczycie!”. Nie pamiętam tego zdarzenia, jednak rodzina przysięga, iż to prawda… Czyli to marzenie było we mnie od bardzo dawna! Zaś gdy napisałem pierwszą książkę – „Opowieści z Krainy Potworów” – i już pierwsze wydawnictwo z miejsca zaproponowało podpisanie umowy i wydanie tej książki oraz kolejnych, nie wahałem się ani chwili… Pisanie to najpiękniejsza przygoda, jaka mnie w życiu spotkała! I ciągle trwa.
Co trzeba zrobić by zostać pisarzem?
Na pewno trzeba mieć ogromną wyobraźnię. Przyznam, że moja własna fantazja potrafi mnie nierzadko zadziwić, a czasem i przerazić :) Po drugie, trzeba umieć dobrze pisać. Dobrze, czyli poprawnie. A w tym z kolei przydaje się… czytanie! Serio – kto dużo czyta, ten nie ma z reguły problemów ze stylem lub z ortografią. Po trzecie zaś, trzeba… chcieć! I na pewno mieć odrobinę szczęścia, trafić na dobrych redaktorów, no i mieć obok siebie kogoś, kto pocieszy nas w chwilach zwątpienia. 
Co powiedzieli Pana rodzice, gdy im Pan powiedział, że będzie pisać książki?
Gdy zrezygnowałem z pracy w agencji reklamowej, by pisać książki, niemal wszyscy w mojej rodzinie popukali się znacząco w czoło. „Co ty będziesz robił?! Pisał…?! Zwariowałeś chyba!” – taka była ich pierwsza reakcja. Wyjątkami byli moja Babcia oraz Dziadek, którzy od samego początku wspierali mnie w stu procentach! A potem przyszły pierwsze sukcesy, nominacje, kolejne książki… i wtedy reszta rodziny zrozumiała, że może nie był to taki absurdalny pomysł, jak im się to z początku zdawało. :)

Dlaczego pisze Pan dla dzieci, a nie dla dorosłych?
Dla dorosłych pisać nie umiem. A przynajmniej idzie mi to dziwnie ciężko. Przykład: ponad cztery lata temu zacząłem pisać książkę dla dorosłych. Do tej pory napisałem mniej więcej połowę. A przez te cztery lata ukazało się chyba siedem moich książek dla dzieci i młodzieży! Moja Babcia twierdzi, że powodem jest to, iż ciągle mam w duszy dużo z dziecka, takie młodzieńczo-optymistyczne podejście do świata i ludzi… Może coś w tym jest? W końcu, Babcia niemal zawsze ma rację. :)
Czy trudno jest pisać dla dzieci?
Niektórzy autorzy twierdzą, że tak. Z reguły są to ci, którzy piszą właśnie dla dorosłych. Ja z kolei stwierdzam, że pisanie dla młodych Czytelników jest dla mnie łatwe, a do tego bardzo przyjemne! Nie znaczy to, broń Boże, że traktuję pisanie dla młodych mniej poważnie: wręcz przeciwnie, dzieci są najbardziej surowymi krytykami, a podczas spotkań autorskich wytkną pisarzowi najdrobniejsze błędy! Mimo to, bardzo rzadko mnie coś takiego spotyka. Uff! :)
Skąd Pan bierze pomysły?
Kiedyś znacznie częściej pisałem coś wziętego z wyobraźni: książki o potworach, duchach i wampirach, kosmitach… Ostatnio bardziej przemawiają do mnie pomysły wzięte z życia. Przykładem są książki z serii „Elfomania”, czyli „Sposób na Elfa” oraz „Elfie, gdzie jesteś?!”
Po prostu, pewnego szczęśliwego dnia, w czerwcu 2010 roku, w moim życiu pojawił się… Elf! Elf, czyli pies :) Bo tak dali mu na imię w schronisku, gdzie się urodził. Bardzo szybko okazało się, że ten pies ma tak zwariowany charakter, tak niesamowite poczucie humoru oraz tak niezwykłą pomysłowość, że nie mogłem nie napisać o nim książki! I okazało się to strzałem w dziesiątkę: Elfa pokochały dzieciaki w całej Polsce! Planuję już kolejne części i mam nadzieję, że równie bardzo spodobają się Czytelnikom. Zaś Elf sumiennie dba o to, by nie zabrakło mi pomysłów. :)
Skąd Pan wie, że da się napisać opowiadanie o Krainie Potworów, o różnych zwierzakach i o dzieciakach, które mają te wszystkie niesamowite przygody, o których Pan opowiada?
Zanim nie zacznę pisać, to nigdy tego nie wiem :) Pomysł wpada mi do głowy, siadam więc do komputera i zaczynam historię… i jakoś nigdy mi się do tej pory nie zdarzyło, by jej nie skończyć!
Czy ktoś Panu podpowiada o czym pisać?
Oczywiście Elf. Najczęściej robiąc coś całkiem zwariowanego :) Czasem też pomagają mi Czytelnicy! Podczas spotkań autorskich opowiadają swoje przygody, a czasem napiszą mi o nich w mailach. Moja bratanica z kolei wymyśliła bajkę o Fifach – małych, tajemniczych stworkach mieszkających w lesie. Przypuszczam, że w końcu powstanie o nich książka! :)
Jak wygląda Pana dzień?
Nie wiem, czy powinienem się przyznawać, na którą godzinę mam nastawiony budzik… :) Mianowicie, na 12 w południe! Nie chodzi jednak o to, że strasznie długo śpię, a raczej o to, że kocham pisać w nocy. To taka magiczna pora – jest cicho, spokojnie, za oknami nie słychać szumu samochodów… Kładę się spać nad ranem i dlatego wstaję późno. A każdy dzień wygląda inaczej – regułą są jedynie trzy długie spacery z Elfem. Poza tym czytam, odwiedzam rodzinę lub przyjaciół, często wyjeżdżam na spotkania z Czytelnikami… Muszę przyznać, że praca pisarza absolutnie nie jest nudna!
Czy pisze Pan zawsze i wszędzie czy planuje Pan kiedy będzie pisać?
Pisania nigdy nie planuję. Zdążyłem już zrozumieć, że do pisania nie można się zmusić. Trzeba czuć, że to właściwy moment, że przyszło natchnienie… i dopiero wtedy pisze się coś dobrego!
Którą ze swoich książek lubi Pan najbardziej? A którego bohatera lub bohaterkę?
Lubię wszystkie moje książki – ale każdą za coś innego. To jest trochę tak, jak z naszymi przyjaciółmi: każdy ma w sobie coś wyjątkowego, za co go cenimy, prawda? A moje książki też w jakimś sensie są takimi moimi przyjaciółmi… Z bohaterów moich książek najbardziej zaś jest mi bliski Szkodnik – pechowy 10-latek z książek „Licencja na zakochanie”, „Dziwne przypadki Ferdynanda Szkodnika” oraz „Zwłokopolscy”. A dlaczego? Bo mniej więcej taki sam byłem w jego wieku. :)
Którą książkę pisało się Panu najprzyjemniej?
Każdą pisało mi się dobrze, ale najlepiej chyba jednak „Sposób na Elfa”. Nie można się jednak temu dziwić, bo przecież jej tytułowy bohater istnieje naprawdę! A w dodatku towarzyszył mi dosłownie w każdej minucie pisania. :)
Dlaczego warto jest czytać książki?
Często porównuję czytanie książki z oglądaniem filmu nakręconego na jej podstawie. I nieodmiennie dochodzę do wniosku, że oglądanie filmu to zwyczajne pójście na łatwiznę! Oglądamy to, co wymyślił reżyser, scenarzysta, scenograf, itp… Zmuszeni jesteśmy do obejrzenia ich wizji książki! Zaś czytając, mamy znacznie większy wpływ na to, co widzimy. Bo czytając też przecież widzimy to, co się dzieje w książce, prawda? Tyle, że oglądamy to oczami naszej wyobraźni…
Co powiedziałaby Pan dzieciom mieszkającym za granicą i uczącym się polskiego jako dodatkowego języka?
„Polska język trudna język, ale warto!” :)A na poważnie: polski język jest piękny. Płynny i wyrafinowany, a że trudny – to prawda. I tym bardziej cieszą mnie wieści, że hen daleko, za morzami i górami, polskojęzyczne dzieci też czytają książki o przygodach mojego Elfa… :)

Dziękujemy za rozmowę z nami! 


No comments:

Post a Comment